Przejdź do Treści

Podcast let’s talk about wellbeing S03E01

Odcinek 1 – Stres, wypalenie, osamotnienie – jak wyjść z labiryntu polikryzysu? 

Czujesz, że otacza Cię chaos, a tempo życia coraz bardziej wymyka się spod kontroli? Nie jesteś sam! W świecie pełnym nakładających się kryzysów – zdrowotnych, psychicznych i społecznych – coraz trudniej znaleźć równowagę. W tym odcinku zastanowimy się, jak świadomie zwolnić, odnaleźć kontakt z naturą i wzmocnić zdrowie psychiczne w codziennych wyzwaniach. Nasi eksperci i ekspertki podpowiadają, jak skutecznie zadbać o siebie i swoje zdrowie. Odkryj praktyczne narzędzia, które pomogą Ci wyjść z chaosu silniejszym!

Zapraszamy do słuchania!

Tematy poruszane w odcinku:

  1. Polikryzys: wpływ nakładających się kryzysów na nasze samopoczucie.
  2. Rezyliencja i odporność psychiczna – czy można je wypracować?
  3. Samotność w świecie cyfrowym – co z tym zrobić?
  4. Uzależnienia XXI wieku: dopamina, technologia i nawyki społeczne.
  5. Jak kąpiele leśne i aktywność fizyczna mogą wspierać zdrowie psychiczne?

Ekspertki i eksperci:

Anna Ukalska – Certyfikowana psychoterapeutka, HR Doradczyni, Dyrektorka i Managerka. Pracuje w nurcie psychoterapii gestaltowskiej z elementami terapii poznawczej i systemowej. Jest miłośniczką ludzi, niepoprawną optymistką i prawdziwą szczęściarą. W świat niesie wiarę w to, że fakty i zdarzenia są przyjazne, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście, że małe kroki dają wielkie rezultaty i że wdzięczność jest kluczowym fundamentem szczęścia.

Magdalena Pernak – People Managerka w Capgemini Polska, odpowiedzialna za rozwój pracowników i ich wsparcie. Coachini i trenerka mentalna, dla której element relacyjności stanowi kluczowy aspekt pracy. Prowadzi wiele spotkań indywidualnych, wspierając rozwój osobisty i zawodowy swoich podopiecznych. Co-liderka społeczności Women@Capgemini, zrzeszającej kobiety i wspierającej ich rozwój zawodowy oraz osobisty. Prywatnie mama 3-letniego syna, miłośniczka kina i pływania.

Anna Poraj – pedagożka, właścicielka firmy trenerskiej specjalizującej się w szkoleniach dla biznesu, a także wykładowczyni komunikacji interpersonalnej, zarządzania projektami oraz metod pracy z młodzieżą. Pasjonatka ekologii, od lat zaangażowana w edukację ekologiczną, organizatorka konferencji naukowych dotyczących ochrony środowiska i zmian klimatycznych. W życiu prywatnym człowiek wody, lasu i gór – regatowo pływa po Bałtyku, organizuje rejsy na żaglowcach i eksploruje przyrodę, znajdując w niej inspirację i odpoczynek.

Błażej Śnieżko-Błocki – fizjoterapeuta i trener przygotowania motorycznego. Ceni połączenie wytrzymałości, elastyczności i siły, które rozwija przez różnorodne treningi – od biegania, przez wspinaczkę ściankową, aż po treningi siłowe. Pasjonat biegów z przeszkodami, które są dla niego nie tylko wyzwaniem fizycznym, ale także doskonałą zabawą i sposobem na aktywne spędzanie czasu w pięknych, naturalnych miejscach, jak jeziora czy góry.

Prowadząca podcast: Katarzyna Smuda, Healthy Workplace Lead w Capgemini Polska.

Podcast Capgemini Polska

Produkcja: Cleverhearted

Dowiedz się więcej o nas na: https://www.capgemini.com/pl-pl/kariera/dlaczego-capgemini/

Jeśli masz jakieś pytania z obszaru wellbeingu napisz do nas na adres: wellbeing.pl@capgemini.com

Katarzyna Smuda: Czujesz, że twoje tempo życia przyspiesza do granic możliwości, a lista zadań nie ma końca? Nie tylko ty! Coraz więcej osób zmaga się z wyzwaniami zarówno fizycznymi, jak i psychicznymi. Stres, wypalenie, poczucie przytłoczenia – to codzienność dla wielu z nas.
Łatwo jest zagubić się w tym chaosie w obliczu polikryzysu, czyli nakładających się trudności – od kryzysu klimatycznego, przez gospodarczy, aż po zdrowotny. Dlatego w tym odcinku będziemy odkrywać jak możemy zwolnić, znaleźć równowagę i dbać o siebie w tych trudnych czasach. Porozmawiamy o tym, jakie znaczenie dla zdrowia ma kontakt z naturą oraz jak dowolna aktywność fizyczna może stać się naszą tarczą ochronną.
Zapraszam na pierwszy odcinek trzeciego sezonu Let’s talk about wellbeing!
INTRO
Michał Kasprzyk: Słuchasz Let’s talk about wellbeing! Podcastu Capgemini Polska, w którym odkrywamy jak dbać o siebie w świecie ciągłych zmian i niepokojów. Podcast prowadzi Katarzyna Smuda.
Katarzyna Smuda: Główną inspiracją tego sezonu podcastu była Mapa Trendów, czyli autorskie, opracowane przez infuture.institute kompleksowe narzędzie do pracy strategicznej i operacyjnej. Mapa pokazuje najistotniejsze zmiany w otoczeniu biznesowym w czterech perspektywach czasowych i pozwala na identyfikację niepewności i potencjalnych kierunków rozwoju.
W tym roku, czyli 2024, jednym z przedstawionych Megatrendów jest Świat Kryzysów Zdrowotnych, w ramach którego zostały wyodrębnione między innymi: kryzys zdrowia psychicznego, osamotnienie, kryzys relacji, społeczeństwo wypalenia, czy społeczeństwo uzależnionych.
Dzisiaj zaczynamy z wysokiego C. Bierzemy na tapet zdrowie psychiczne, work-life integration, uzależnienia i samotność.
W ostatnich latach coraz częściej mówi się o narastającym kryzysie zdrowia psychicznego – rośnie liczba osób zmagających się z depresją, stanami lękowymi czy atakami paniki. Statystyki są zatrważające, zwłaszcza w kontekście młodszych grup wiekowych, gdzie odnotowuje się coraz więcej prób samobójczych. Brakuje specjalistów, takich jak psychoterapeuci czy psychiatrzy, co dodatkowo utrudnia dostęp do wsparcia.
O główne źródła lęków i niepokojów w dzisiejszym społeczeństwie zapytałam Annę Ukalską – certyfikowaną psychoterapeutkę, HR doradczynię oraz managerkę.
Anna Ukalska: specyfika dzisiejszego świata jest podstawową przyczyną I powodem, dla którego my wpadamy w te zaburzenia nastroju. I zaburzenia lękowe są również tego pochodną, czyli mówimy o tym świecie już dzisiaj BANI, a nie VUCA.
Katarzyna Smuda: Świat VUCA to termin używany do opisania współczesnej rzeczywistości, charakteryzującej się zmiennością, niepewnością, złożonością i niejednoznacznością. Jest to świat, w którym szybkie i nieprzewidywalne zmiany utrudniają przewidywanie przyszłości i wymagają elastyczności oraz adaptacyjnych umiejętności.
Świat BANI natomiast to nowsze pojęcie, które jeszcze bardziej podkreśla kruchość, niepokój, nieliniowość oraz niezrozumiałość współczesnej rzeczywistości. Oznacza świat, w którym rzeczy wydają się łamliwe, gdzie lęk narasta, a przyczyny i skutki nie zawsze są logicznie powiązane, co powoduje trudności w zrozumieniu otaczającego nas świata.
Anna Ukalska: Więc ta nieprzewidywalność, ta zaskakiwalność tego świata, ale też to tempo, w którym my żyjemy, powoduje, że my po prostu przestajemy sobie z tym radzić, bo nie mamy też poczucia wpływu na to, co się dzieje. Czyli w takim logicznie ułożonym świecie, przewidywalnym jest tak, że nasze działanie przynosi jakąś konsekwencję. A dzisiaj często jest odwrotnie, czyli my coś robimy, okazuje się, że to w ogóle nie przynosi takiego skutku, jaki zamierzaliśmy. I to powoduje, że czujemy się w ogóle bezradni zupełnie. I to nasze poczucie bezpieczeństwa jest też bardzo takie zaburzone przez to wszystko. Dlatego na pewno ta specyfika dzisiejszego świata i to tempo, w jakim żyjemy, ja bym postawiła jako taką właśnie przyczynę tego, że wpadamy w te zaburzenia nastroju, w depresje i w zaburzenia lękowe.
Katarzyna Smuda: Właśnie dlatego tak ważne jest budowanie odporności psychicznej, o której mówiliśmy w dwóch odcinkach poprzedniego sezonu: “Wrażliwość jest siłą” oraz “Cyfrowa samotność”, do ich przesłuchania oczywiście serdecznie zapraszam. Linki znajdziecie w opisie tego odcinka.
W literaturze obok odporności psychicznej często pojawia się pojęcie rezyliencji.
Magdalena Pernak: W literaturze tak naprawdę ten termin odporności psychicznej i rezyliencji czasami jest używany zamiennie. Dla mnie jednak istotną różnicą jest to, że kiedy ja nawet używam słowa odporność, to mam wrażenie, że wyobrażam sobie przed sobą jakiś taki mur, który ma mnie ochronić i który ma przystopować wszystko, co może mnie dotknąć. 
Katarzyna Smuda: Mówi Magdalena Pernak – people managerka, coachini i co-leaderka społeczności Woman@Capgemini, czyli społeczności, która tworzy przestrzeń do dialogu w kontekście różnic płci. W którym kobiety mogą wymienić się swoim unikatowym doświadczeniem.
Magdalena Pernak: W rezyliencji chodzi o to, żeby nie blokować tych emocji i tego, co się z nami dzieje, tylko żeby potrafić wrócić do takiego poziomu wyjściowego. Z definicji rezyliencja jest to umiejętność adaptacji i zdolność odzyskania utraconych lub osłabionych sił psychicznych. I bardzo dobra wiadomość jest taka, że ja traktuję rezyliencję jako kompetencję, czyli coś, co można po prostu kształtować.
Katarzyna Smuda: Jak zatem możemy wrócić do naszego podstawowego poziomu funkcjonowania, kiedy doświadczamy kryzysu? Jak radzić sobie w chwilach załamania, stresu czy emocjonalnych spadków?
Magdalena Pernak: Dobrze jest mieć swoje takie mechanizmy powrotu, czy te mechanizmy obronne w sytuacji, gdy coś nam się przydarzy, jakaś trudna sytuacja. I ponieważ ja tutaj pracuję indywidualnie z ludźmi, to może się domyślasz, że nie wierzę w rozwiązania, które są idealne dla wszystkich.
Katarzyna Smuda A są jakieś metody, które mogą zadziałać na duża cześć osób?
Magdalena Pernak: Taką pierwszą z metod jest po prostu umiejętność dystansowania się, na przykład do własnych emocji. To mogą być ćwiczenia związane z dyfuzją poznawczą, gdzie po prostu człowiek oddziela się od swoich myśli. Bo my czasami mamy takie tendencje do identyfikowania się z własnymi myślami, emocjami, czyli że ja jestem tą myślą albo jestem tą emocją. I teraz jeżeli my sobie zrobimy takie proste ćwiczenia, które mają nam pokazać, że, ta myśl to jest obok albo zwizualizowanie sobie tej myśli, można ją nawet zmaterializować w jakiś sposób. Podobnie można zrobić z emocją, czyli na przykład można sobie wyobrazić jakąś emocję, nawet w naszym ciele, że ona gdzieś tutaj jest. Możemy ją zidentyfikować, nazwać, może mieć jakiś kształt, kolor. I to pomaga właśnie w takiej eksternalizacji tego I zdystansowania się, więc wtedy jak dzieje się coś trudnego, to jesteśmy w stanie nie działać tak spontanicznie i pod wpływem emocji, tylko podejść do sprawy tak po prostu obiektywnie.
Katarzyna Smuda: I krok numer dwa – rozwijanie rezyliencji.
Magdalena Pernak: Tutaj wchodzi coś, czego nie lubimy w naszych czasach, w których wszystko dzieje się instant, rzeczy są błyskawiczne, błyskawiczne kariery, błyskawiczne rezultaty. To tutaj potrzeba trochę cierpliwości i czasu na to, żeby wykształcić sobie taką kompetencję. I poprzez doświadczenie, obserwowanie siebie i trenowanie różnych właśnie rzeczy możemy po prostu być coraz lepsi w tej rezyliencji. No I tutaj przychodzą na przykład z pomocą takie rzeczy jak trening uważności, praktyka wdzięczności. W ogóle cała psychologia pozytywna Martina Seligmana jest tutaj bardzo pomocna. On ma taki model PERMA, w którym zwraca uwagę na na pięć aspektów po prostu naszego życia, które wpływają pozytywnie. To jest positive emotions, czyli szukajmy takich przestrzeni, w których możemy doświadczać tych pozytywnych emocji. Engagement, czyli zaangażowanie. Relationships, bardzo ważna rzecz w kontekście tego, że mówi się ostatnio o kryzysie relacji. Meaning, czyli znaczenie, poczucie sensu. I achievements, czyli to też, że mamy jakieś cele. Więc inspiracji jest dużo. Wydaje mi się, że najważniejsze jest to, żeby być świadomym tego, co się z nami dzieje i pracować po prostu. I wierzyć w to, że jesteśmy w stanie po prostu zapanować nad sytuacją.
Katarzyna Smuda: Duży wpływ na to, jak dzisiaj żyjemy, jak radzimy sobie z codziennością ma rozwój internetu, social mediów oraz ogólne upowszechnienie treści dotyczących całego świata. I tu nasuwa mi się refleksja, czy wzmożone obawy dotyczące kryzysu klimatycznego, wojen, zdrowia psychicznego czy rynku pracy wynikają z rzeczywistych zagrożeń, czy raczej są wyolbrzymione przez media społecznościowe, które bazują na algorytmach i emocjonalnych przekazach? Czy natłok informacji, często płytkich i zalgorytmizowanych, nie powoduje, że społeczeństwo odczuwa wyższy poziom lęku niż rzeczywista sytuacja by sugerowała?
Magdalena Pernak: Wydaje mi się, że I tak I nie. Z jednej strony mamy zidentyfikowane te trendy przez infuture.institute i to nie są takie napawające nadzieją trendy, więc na pewno coś jest na rzeczy. Ale to, co chciałabym tutaj zaznaczyć, to wydaje mi się, że rozwój mediów społecznościowych odegrał dużą rolę w kwestii po pierwsze demokratyzacji wiedzy. To znaczy, że każdy ma teraz dostęp do informacji. Ona jest łatwo dostępna, więc więcej wiemy o tych rzeczach negatywnych, ale ta informacja z kolei jest bardzo często płytka. Druga sprawa to jest taka, że media społecznościowe używają języka emocji. Tam nie ma języku intelektu, one są po to, żeby wywołać emocje. Na czym polega pokazywanie obrazu? Jeżeli my sobie teraz rozmawiamy, to rozmawiamy na poziomie intelektualnym. Patrzymy na różne sytuacje, które się dzieją pod różnym kątem, analizujemy je, to jest refleksja, to jest poziom intelektu. Możemy wtedy zauważyć, że tak są zagrożenia, ale jest też jakaś opcja nadziei. Natomiast jeżeli patrzymy na jakieś zdjęcie, to ono ma na celu wywołać jakąś emocję. I najczęściej są to emocje strachu, bo one też są łatwo klikalne. Rozmawiałam kiedyś z koleżanką, która opowiedziała mi o swojej córce. Ta córka miała, bodajże, chyba 11 lat. I ona właśnie wpadała w takie stan paniki, w takie stany lękowe, ponieważ wszystkie informacje jakie czerpała na temat wojny w Ukrainie pochodziły z Tik Toka. To było źródło informacji, źródło wiedzy. I teraz więc te wszystkie rzeczy, które tam się pojawiły, to były nacechowane emocjami. I nam jest trudno wtedy to oddzielić, dlatego myślę, że te media społecznościowe sprawiają to, że jest w nas więcej tego lęku, więcej takich zagrożeń po prostu natury mentalnej. Co wcale nie znaczy, że jakby jakieś rzeczy się nie dzieją, że środowisko jest zagrożone, że to się nie dzieje, że wojna się toczy tuż za naszymi granicami. No Tak, to jest fakt, prawda? 
Katarzyna Smuda: Często mówi się o pandemii covid-19 jako o punkcie wyzwalającym dla wielu zmian w naszym życiu zawodowym, szczególnie w kontekście pracy zdalnej. I choć na początku wydawało się, że zwrócimy się bardziej w stronę wellbeingu, medytacji, jogi, mindfulnessu okazało się, że tempo pracy i jej ilość tylko wzrosła.
Według badanie Akademii Leona Koźmińskiego i Uniwersytetu SWPS z 2021 roku co drugi ankietowany zauważył, że pracuje znacznie więcej niż przed pandemią, a niemal 45 proc. badanych podzieliło się odczuciem, że ich dzień pracy był wydłużony nawet do 10-12 godzin dziennie. Z badań wynika, że pracujemy zdecydowanie więcej niż przed pandemią, co wpływa na coraz słabsze relacje społeczne.
Anna Ukalska: Tak, brakuje tych interakcji społecznych, ale zaciera się granica pomiędzy prywatą a życiem zawodowym, nawet przestrzenna granica, bo jak ktoś mieszka na małej powierzchni, to w tym samym miejscu je, w tym samym pracuje, w tym samym się relaksuje, ćwiczy jogę, słucha muzyki i śpi, a to nie jest dobre.
Katarzyna Smuda: I to jest sytuacja, w której work-life balance nie zawsze się sprawdza, za to coraz większą popularnością cieszy się nowe podejście – work-life integration.
Anna Ukalska: Czyli są tutaj dwa podejścia, albo oddzielamy tą grubą krechą, czyli praca to jest praca, fokusuje się na tym, co mam do zrobienia, odcinam się od moich problemów, jak wrócę do domu, to się będę tym dalej martwić. A ta integracja polega nie tylko na tym, że w czasie pracy załatwiam jakąś prywatną sprawę, a np. o 18 jak trzeba, to się włączę na krótkie tele z kimś, bo wymaga tego jakiś projekt, w którym jestem. Ale polega też na tym, że daję sobie prawo do tego, żeby pomieszać to życie zawodowe z prywatnym, czyli przyznać się na przykład na jakimś spotkaniu, że nie jestem w dobrej kondycji, bo mam teraz jakieś wyzwania osobiste albo powiedzieć wprost, że mam jakąś obniżoną wydajność, bo teraz mierzę się z jakimiś trudnymi wyzwaniami w życiu. Więc ta integracja też polega na tym, że pozwalam wejść mojemu życiu prywatnemu, osobistemu do mojej pracy.
Katarzyna Smuda: Czyli nie jest to tylko kwestia zmieszania czasu pracy z czasem prywatnym, ale też pokazania w pracy emocji. To daje nam szansę być sobą i nie udawać, że czujemy się super, kiedy tak nie jest.
Anna Ukalska: Wydaje mi się też, że to jest kwestia tego, że dzięki temu, że tak robimy, stajemy się bardziej autentyczni. I to jest takie ważne, bo autentyczność zawsze wygrywa i autentyczność kupują klienci, autentyczność kupują nasi kontrahenci, nasi współpracownicy. Czyli jak robię z siebie takiego supermacho, który nie doświadcza żadnych problemów, bo jest wydajny w pracy, choćby nie wiem co się działo, to ja myślę, że to jest takie niekoniecznie, jakby przekonujące, tak? A jeżeli widzę człowieka z krwi i kości, który na co dzień świetnie performuje i dowozi, ale jednocześnie doświadcza też trudności, to ja dużo łatwiej go kupię. Ale też taka osoba pokazuje mi, że tak można, że to nie jest nic nie okej, że ja pokazuję jakąś swoją słabość. To jest też to vulnerability, o którym rozmawialiśmy już, nie?
Katarzyna Smuda: Vulnerability pojawia się często w nagraniach do tego podcastu, więc krótko tylko przypomnę, że vulnerability to otwartość na bycie autentycznym i odsłonięcie swoich emocji, słabości, czy wrażliwych stron przed innymi, mimo ryzyka zranienia czy odrzucenia. Czyli akceptujemy własne niedoskonałości i wyrażamy siebie w pełni, co może mieć pozytywny wpływ na budowanie głębszych relacji i sprzyjać rozwojowi osobistemu.
A co jeszcze takiego przyziemnego możemy zrobić, żeby w tym pomieszanym środowisku funkcjonować lepiej?
Anna Ukalska: Jedną z ważniejszych rzeczy jest to, żeby zorganizować sobie przestrzeń do pracy. I wielu moich pacjentów decyduje się na przykład na zakup jakiegoś profesjonalnego biurka, jakiegoś hydraulicznego z jakimiś podnośnikami. I oni są szczęśliwi, bo mogą wstać z tej kanapy, na której do tej pory pracowali i tysiąc rzeczy ich rozpraszało, bo tam jakby kojarzyło im się to wiadomo, z oglądaniem telewizji, z odpoczynkiem, ze spaniem, z tysiącem innych rzeczy, a tutaj mają swoją przestrzeń, która jest przeznaczona do pracy. Jeszcze ustawiamy sobie jakiś symbol na przykład koncentracji, jakiegoś skupienia, samokontroli. I to rzeczywiście gdzieś tam ich trochę wraca na te właściwe tory.
Katarzyna Smuda: A możesz podać jakiś przykład takiego symbolu?
Anna Ukalska: ostatnio z moją pacjentką jedną opracowałyśmy, wymyśliłyśmy lokomotywę, czyli taki ala pociąg. Czyli chodzi o to, że podczas pracy bardzo dużo rzeczy ją wybija z rytmu, bo przyjdzie powiadomienie, bo ktoś zadzwoni, bo coś tam się stanie, czyli tak jakby ten pociąg się wykolejał co chwila. A chodzi o to, żeby on jechał do przodu wolniej albo szybciej, ale żeby jechał. Więc ona sobie postawiła na biurku właśnie najpierw zdjęcia, potem zabawkową lokomotywę. I ona stoi na biurku i każdy ją pyta, no zwariowałaś, przecież na biurku to powinno stać zdjęcie tam twoich dzieci czy tam twoich zwierząt, rodziny, a nie jakiś pociąg. Ona mówi, no ale to mnie stawia na właściwe tory i pozwala się mi nie wykolejać. Czyli to są takie konkretne, bardzo konkretne rzeczy, takie techniczne, które pomagają jakoś zarządzić tą przestrzenią i sprawić, że jesteśmy po prostu bardziej efektywni.
Katarzyna Smuda: Ja już co mogłoby być moim symbolem koncentracji. A co może być twoim?
Innym zjawiskiem, które nasiliła pandemia jest osamotnienie ludzi młodych. Do tej pory najczęściej w mediach przedstawiano samotność jako problem głównie starszych osób. Raport Instytutu Pokolenia z 2023 roku wskazuje, że to właśnie młode pokolenie, w wieku 15-25 lat, zgłasza najwyższy poziom osamotnienia. Młodzież, która powinna mieć szerokie możliwości budowania relacji, zarówno w szkole, jak i poza nią, doświadcza intensywnego poczucia izolacji. Ponadto młodzi ludzie często czują, że ich relacje nie spełniają ich oczekiwań, co w połączeniu z porównywaniem się do innych pogłębia ich samotność. Pomimo licznych kontaktów, mogą odczuwać brak głębszych, autentycznych więzi. 
Anna Ukalska: Wydaje mi się, że to związane jest mocno z tym dorastaniem w świecie cyfrowym, w świecie takim wirtualnym, bo oni nie budują relacji tak naprawdę na żywo. Jedynym wyjątkiem jest szkoła i dzięki Bogu, że ona wróciła do takiej formy, jakiej jest dzisiaj, ale często się wydaje, że to jest jedyna taka forma, w której mogą być ze sobą i to tak naprawdę w trakcie krótkich przerw 5-10 minutowych, bo na lekcji to też jest raczej ograniczone, bo jest lekcja I trzeba dokonywać różne polecenia. Więc to budowanie relacji w tej sferze cyfrowej na pewno temu nie sprzyja. Stąd tak bardzo popularny jest teraz powrót na przykład do treningów interpersonalnych albo do tych TUSów, tych treningów umiejętności społecznych, gdzie dzieci uczą się bycia w relacjach z innymi, z rówieśnikami. Reagowania w konstruktywny sposób, bo to wychowywanie czy dorastanie w świecie cyfrowym też powoduje, że te dzieci nie potrafią konstruktywnie reagować, na przykład zdrowo się złościć albo wyrażać jakiegoś niezadowolenia, czy smucić się. A takie bycie w grupie rówieśników podczas tych treningów umiejętności społecznych jest od razu takim lustrem dla nich, daje im feedback, co jest społecznie OK, a co jest nie OK. I w jaki sposób można kogoś zranić i w jaki sposób najlepiej jest być z tym drugim człowiekiem, żeby ta relacja była trwała. Więc widać od razu gdzieś tam, że pojawiają się te sposoby przeciwdziałania, ale to też jakby utwierdza nas w przekonaniu, że faktycznie jest tutaj problem.
Katarzyna Smuda: Samotność to nie tylko poważny problem społeczny, ale też konkretne koszty finansowe. Według ostrożnych szacunków przeprowadzonych dla Instytutu Zdrowia Człowieka samotność Polaków kosztuje budżet państwa ponad 19 mld zł rocznie. Dla porównania jest to równowartość jednej piątej budżetu NFZ.
To pokazuje jak ważne staje się systemowe przeciwdziałanie samotności poprzez wspieranie więzi społecznych oraz promowanie zdrowia psychicznego w miejscach pracy i wśród młodszych pokoleń.
Więcej o Raporcie Kosztów Samotności 2024 oraz o tym, jak wycenić samotność porozmawiamy z jego twórcami w jednym z kolejnych odcinków tego sezonu. Zasubskrybuj podcast w swojej aplikacji do słuchania podcastów, żeby go nie przegapić.
Swoją rolę w polikryzysie odgrywają też uzależnienia, które nie dotyczą już tylko substancji psychoaktywnych, takich jak alkohol czy narkotyki, ale także technologii, gierinternetu, mediów społecznościowych oraz zachowań kompulsywnych, jak zakupy, pornografia, czy chemsex. Trendy sugerują, że społeczeństwo staje się coraz bardziej uzależnione w różnych aspektach, a statystyki pokazują, że liczba osób zmagających się z uzależnieniami rośnie. To rodzi pytanie: czy każdy z nas jest na swój sposób uzależniony?
Anna Ukalska: Pewnie nie możemy tak powiedzieć, że każdy jest uzależniony, bo jakby ta granica jest bardzo cienka od na przykład takiego ryzykownego korzystania z mediów społecznościowych czy z alkoholu, czy z używek jakichś innych, a granica z tym, że to już jest faktycznie problem uzależnienia, mówi się, że takim kryterium jest ta kwestia kontroli, czyli jeżeli ja nie jestem w stanie kontrolować ilości dostarczania sobie tych środków psychoaktywnych czy tych medium społecznościowych, czyli jakby nie jestem w stanie sobie tego ograniczyć, że to jest silniejsze od mnie, to wtedy mówimy o uzależnieniu.
Katarzyna Smuda: Dlaczego tak łatwo popadamy w uzależnienia?
Anna Ukalska: To jest rodzaj sterydu, którym paraliżujemy naszą emocjonalność. Dużo łatwiej jest sięgnąć po alkohol niż spojrzeć w głąb siebie i zobaczyć: oho, tutaj mam problem, to i to mnie frustruje, to i to mnie wkurza, to mnie irytuje. To tak naprawdę powoduje, że się wściekam. A łatwiej jest powiedzieć wszystko jest ok i napić się wina.
Katarzyna Smuda: No tak. Nie wiem czy to znasz, bo ja zdecydowanie tak. Napić się wina to była moja myśl przez chyba ponad 2 lata, kiedy wracałam z pracy, jeszcze wtedy przed pandemią pracowałam w biurze i tak naprawdę to był mój wieczorny rytuał. Lampka czerwonego wina, która oczywiście nigdy lampką nie była, była zawsze dwiema lampkami, trzema lampkami, no powiedzmy minimum pół butelki wina. No ale to nie był problem. Po pierwsze wino jest wiadomo dobre dla zdrowia, co jest absolutnym kłamstwem. No a po drugie rozluźnia, wszystkie problemy odchodziły na bok. No I przede wszystkim picie wina jest wiadomo eleganckie. Wszędzie gdzie tylko spojrzymy w każdych serialach inteligentne, eleganckie kobiety co robią? Piją wino. No i nagle się okazało, że po dwóch latach takiego codziennego i co weekendowego odstresowywania się, wiadomo, eleganckim winem, ale dobrym dla zdrowia, nagle się okazało, że ja nie potrafię inaczej rozwiązywać swoich problemów, że wieczór bez tego wina zaczyna być nie do wytrzymania i nie do wyobrażenia. Więc jeżeli mogę powiedzieć to tak, ja miałam problem alkoholowy w momencie, kiedy wieczorem właśnie dla zrelaksowania się, odrzucenia tych wszystkich złości, frustracji z pracy postanowiłam się relaksować no przecież nieszkodliwym jeszcze raz to podkreślę eleganckim winem. I myślę, że to jest duży problem, o którym się jeszcze wciąż nie mówi, bo alkoholik nadal jest kojarzony z kimś, kto się stacza. A jednak mamy kategorię wysokofunkcjonującego alkoholika, który właśnie pije codziennie, może nie dużo, ale codziennie i ta codzienność bez alkoholu się już nie pojawia.
Anna Ukalska: Oczywiście za tym idzie mnóstwo racjonalnych argumentów, które naprawdę się trzymają kupy. Zresztą nawet to się tak nazywa w uzależnieniach, że to jest system iluzji i zaprzeczeń. Czyli my funkcjonujemy w jakimś systemie, który sobie sami konstruujemy, udowadniając sobie, że to jest naprawdę nic takiego i że to spełnia swoją rolę i że to mi pomaga, że to mnie rozluźnia. Idzie z tym często w parze taki argument, no kurczę, chyba sobie zasłużyłam po tym ciężkim dniu, harówy, no to czy nie mogę sobie wieczorem się w ten sposób zrelaksować. I jeżeli idzie w parze z jakąś uważnością i świadomością siebie, świadomością swoich emocji, to jak najbardziej tak. Ale jeżeli ja sobie odcinam przez to te emocje i idę tylko w te destrukcyjne mechanizmy obronne, no to wtedy już nie jest dobrze.
Katarzyna Smuda: Jednym z “nowszych” nałogów jest uzależnienie od dopaminy, które do tej pory było kojarzone głównie z osobami z diagnozą ADHD, a obecnie stało się zjawiskiem ogólnospołecznym. Scrollowanie mediów społecznościowych, kompulsywne zakupy, ciągłe poszukiwanie stymulacji — wszystko to są takie “szoty dopaminowe”. Czy jako społeczeństwo staliśmy się uzależnieni od tej substancji, która pierwotnie miała napędzać nas do działania? Jak doszliśmy do momentu, w którym już nie tylko “ADHD-owcy”, ale coraz więcej z nas nie potrafi funkcjonować bez ciągłej dawki dopaminy?
Anna Ukalska: Bo tych bodźców jest ogrom z każdej strony I nie trzeba by mieć wcale ADHD, żeby faktycznie być narażonym i na tak dużą ilość bodźców. Zresztą mnóstwo moich pacjentów też jak zgłasza się na terapię, to mówi o tym przebodźcowaniu. I to są osoby, nie wszystkie oczywiście mają ADHD, są osob, które po prostu są zmęczone ilością i nadmiarem informacji, kontaktów, rozmów, spotkań, case’ów, które są do zrobienia, czy jakiś projektów, które równolegle się toczą. Więc im tego jest więcej, tym bardziej przyzwyczajamy nasz układ nerwowy do tej ilości. I potem jak nagle na przykład tego brakuje, no to mamy problem, bo on jest już tak wyśrubowany ten nasz układ nerwowy, że domaga się takiej dawki, jaką mieliśmy przed chwilą.
Katarzyna Smuda: I jak możemy sobie poradzić z tym wyzwaniem?
Anna Ukalska: Być uważnym na siebie I też schodzić z tego, dostarczać sobie mniej i mniej tych bodźców. Dlatego tak bardzo popularne są takie odosobnienia, czyli ktoś zamiast na urlop do Egiptu, to jedzie sobie do klauzurowego zakonu. I tam sobie żyje z tymi zakonnikami i w kompletnej ciszy spędza np. tydzień bez telefonu, bez niczego. I spotkałam osoby, które były po takich wyjazdach i one są zachwycone. Miały taki detoks od tych bodźców. I to rzeczywiście działa I to się sprawdza.
Katarzyna Smuda: Wakacje w zakonie, w totalnym odcięciu od świata wydają się być bardzo skrajną opcją ratunkową dla naszego zdrowia, choć na pewno są osoby, dla których będzie ona idealna. Ale to nie jest jedyne rozwiązanie.
W erze szybkiego życia, rozwoju technologii i życia w miastach pełnych betonu i hałasu, coraz więcej osób zwraca się ku naturze poszukując remedium na stres i problemy zdrowotne. Bo jak to w końcu z nami jest – jesteśmy częścią betonu czy częścią natury?
Anna Poraj: Człowiek oczywiście jest częścią natury i na pewno potrzebuje tej natury takiej też pierwotnej, chociaż sobie pewnie nie zdaje sprawy.
Katarzyna Smuda: No właśnie. Warto przypomnieć, że jako gatunek kiedyś żyliśmy w małych społecznościach, w bezpośrednim kontakcie z ziemią. Jednak wraz z rozwojem cywilizacji oddaliliśmy się od tego pierwotnego sposobu życia. Teraz, gdy przewiduje się, że do 2050 roku aż 75% populacji będzie mieszkać w miastach, pojawia się pytanie: czy jest jeszcze szansa na powrót do korzeni?
Anna Poraj: Człowiek nawet ten taki w tym betonie siedzący, dojeżdżający samochodem do pracy i marzący o weekendzie, nawet jeżeli myśli o weekendzie w naturze, to często myśli o wycieczce do zoo z dzieciakami, albo do papugarni, motylarni, delfinarium. Czyli dla niego kontakt z przyrodą to jest coś takiego. Biletowana atrakcja. Ewentualnie trzeba skosić trawnik, przyciąć tuję. To znowu jest też kontakt z przyrodą, ale w takiej wersji już miejskiej, zorganizowanej, biletowanej.
Katarzyna Smuda: Mówi Anna Porajoraj – pedagożka, wykładowczyni, trenerka biznesu oraz edukatorka ekologiczna.
Anna Poraj: Natomiast rzeczywiście ludzie się boją wejść do lasu, bo kleszcze. Boją się wejść do rzeki, bo przecież tam może być złota alga. Boją się kąpać w Bałtyku, bo jakichś dwóch ludzi nad niemieckim wybrzeżem umarło, bo jakaś bakteria się gdzieś dostała do rany. Ja mam wrażenie, że czasami się bardziej boimy tego, co nam może zrobić kleszcz albo grzyb w lesie, od tego co nam może zrobić właśnie wróg z bronią.
Katarzyna Smuda: To, o czym mówi Ania pokazuje jak bardzo zmieniło się nasze podejście do natury. Z jednej strony coraz częściej szukamy z nią kontaktu, z drugiej, obawy o ten kontakt sprawiają, że zamiast cieszyć się pełnią doświadczenia, często podchodzimy do tego z nieuzasadnionym lękiem.
Anna Poraj: Odkryłam, że powstał nowy sklep na osiedlu. Chiński towar, chińska obsługa, no  chińczyk. I słuchaj, ja tam weszłam z ciekawości, żeby zobaczyć co to jest i cofnęło mnie w drzwiach, dlatego że tam naprawdę pachniało rozgrzanym plastikiem. Ja czułam od razu, że ja się truję przy wejściu. I spacerowało mnóstwo seniorów i mnóstwo matek z dziećmi. I to są te same matki, które na szyszkę dziecko nie wpuszczą, ale chodzić po plastiku i mało tego kupować ubrania na przykład, które one tak śmierdzą, to już inaczej tego nie nazwę, albo te właśnie te na przykład pianki dla dzieciaków, te takie z których się wykłada ten dywan taki puzzlowaty. Przecież ja bym tego nawet dla psa nie kupiła, bo bym się bała, że on się zatruje.
Katarzyna Smuda: Albo widzę jak ludzie biegają po sklepie i szukają mydła antybakteryjnego, żeby absolutnie zabić każdą bakterię na swoim ciele, a zaraz potem szukają jogurtu z żywą kulturą bakterii, bo przecież słyszeli, że tak trzeba się odżywiać.
Anna Poraj: Coś się stało z ludźmi, że inne rzeczy są dla nas naturalne, a inne są nienaturalne. Myśmy oszaleli, ogłupieliśmy po prostu. No na Boga! Mamy taki gatunek, który za chwilę sam wymrze przez to, że sobie nie poradzi w najprostszych rzeczach.
Katarzyna Smuda: No to co właściwie powinniśmy zrobić, żeby nie doprowadzić do własnej zagłady z tak absurdalnego powodu? Jak mamy wrócić do natury, zanim będzie za późno?
Anna Poraj: Duża grupa ludzi, jeżeli w ogóle czuje, że brakuje im przyrody, to zaczyna od edukacji jednak, czyli zapisuje się na jakiś spacer przyrodniczy, na jakiś wykład, na jakąś konferencję, czy czyta jakąś książkę, czy patrzy na jakiś program, to też jest ok. Bo to jest w ogóle otwarcie jakiejkolwiek przestrzeni, jakiej na możliwość kontaktu z przyrodą. Ale niektórzy zostają tak, czyli oglądają firmy przyrodnicze, albo sadzą kwiatki doniczkowe, to przecież to też jest przyroda, to też jest kontakt z przyrodą. I nawet mało tego sadzą i obserwują, jak ten kwiatek zgodnie tam z cyklem życia tam kwitnie, przekwita i traci liście.
Katarzyna Smuda: No tak, to jest kontakt z przyrodą, ale nam chyba chodzi o coś więcej, bo tak to ciągle pozostajemy w tym betonie, na balkonach, w ciągłym i wszechobecnym hałasie.
Anna Poraj: Wszędzie tam, gdzie masz hałas, tramwaje, auta, musisz na coś uważać, ludzie na hulajnogach jeżdżą, telefony dzwonią, zasięg jest… To nie wyciszysz się, no jakby nie otworzysz się na tę bodźce z przyrody.
Katarzyna Smuda: To idźmy krok dalej, czyli… no właśnie, czy człowiek musi od razu jechać gdzieś w totalną dzicz, żeby poczuć ten kontakt?
Anna Poraj: Niech przynajmniej chodzi po lesie, po parku. Niech sobie usiądzie na jakieś ławce, niech rozwiesi hamak, nawet jeżeli ma pracować. Nawet jeżeli ma ważną rozmowę telefoniczną, to niech ją zrobi idąc przez las. To już jest zawsze jakiś krok dalej.
Katarzyna Smuda: Coraz lepiej, co dalej?
Anna Poraj: Może skoro ludzie w XXI wieku lubią rzeczy niepowtarzalne, rzeczy wow i w ogóle, no to na przykład zamiast pojechać do hotelu pięciogwiazdkowego można pojechać do bardzo teraz popularnych domków na drzewie. Tu masz przynajmniej widok na drzewa, na korony drzew. Tu możesz dotknąć tego drzewa, tu widzisz kto tam mieszka, na twojej wysokości jest jakieś gniazdo, jakaś kukułka czy coś. Zaczynać jak się da. Oczywiście najlepiej po prostu zatopić się w las. I jednak każdy z nas ma jakiś las w zasięgu tam kilku kilometrów. Można wsiąść na rower i tam pojechać, wsiąść w samochód, tam zaparkować i się przejść.
Katarzyna Smuda: No tak, tylko gdyby to było takie proste, to byśmy o tym teraz nie musieli rozmawiać.
Anna Poraj: Ludzie tego po prostu nie robią, dlatego że są tak dociśnięci zadaniami, bieżączką, bodźcami, że uważają, że po prostu się nie wyrabiają, nie mają na to czasu. I nie wiedzą, jak to wcisnąć w swój plan dnia.
Katarzyna Smuda: Jesteśmy tak przytłoczeni codziennymi obowiązkami, ciągłym strumieniem informacji i presją, by wciąż być produktywnymi, że wielu z nas czuje, że nie ma czasu na rzeczy tak proste, a jednocześnie tak fundamentalne, jak kontakt z naturą.
Jest taki stary dowcip o pracowniku, który na budowie biega z pustą taczką i zdziwionemu kierownikowi mówi “Jest tyle roboty, że nie ma czasu taczki załadować”. Tylko ten żart już nie jest śmieszny, bo jest zbyt prawdziwy.
Wydaje się, że jesteśmy zbyt zajęci, by nawet pomyśleć o chwilach spokoju, o ucieczce od zgiełku codzienności, nie mówiąc już o zaplanowaniu takiej przerwy w harmonogramie. Ale co, jeśli taki powrót do natury mógłby być właśnie tym, czego potrzebujemy? Wydawać by się mogło, że zanurzenie się w lesie, to luksus dla tych, którzy mają czas,ale to narzędzie dostępne dla każdego z nas. Tylko jak to zrobić? Jak w praktyce wygląda kąpiel leśna?
Anna Poraj: Idziemy. Po prostu idziemy. Dobrze by było, żeby mieć w miarę taki strój, który ci w tym pomoże. Czyli nie japonki, bo będą ci te szyszki i patyczki dźgały w nogi, a skoro nie jesteś jeszcze do tego przygotowana, no to to ci nie będzie sprawiać radości. Jeżeli masz taką krew, że te komary i te wszystkie inne małe zwierzątka na ciebie lecą, to się spryskaj nawet, naprawdę. Zrób tak, żeby ci było dobrze w tym lesie, żeby było jak najlepiej. Idź. Fajnie by było, żeby iść tam, gdzie nie ma ludzi. Ale jak się boisz, to nawet idź za ludźmi. Tylko nie gadaj z nimi. Nie idź z nimi, idź sobie za nimi, szuraj se w tych liściach tą nogą, patrz sobie na to wszystko. Spróbuj posłuchać, co tam wokół ciebie słychać, przyrodniczo słychać, czyli czy słuchać ptaki, czy żaby, czy nawet psy, No bo skoro one szczekają, to coś się pewnie dzieje, to popatrz, co się dzieje w tej przyrodzie. Usiądź sobie gdzieś, wejdź sobie na różne podłoża. Jak widzisz, że jest gdzieś podmokłe, to sprawdź, czy się zatopisz w tym. Jeżeli czujesz jakieś zapachy, to spróbuj odgadnąć, co tak pachnie. Nawet jakby znaleźć tą roślinę, czyli iść tam, gdzie jest bardziej intensywnie. Dajemy sobie szansę na różne zmysły, na dotyk, na słuch, na węch, na wzrok oczywiście. Czyli, idziemy, ale naprawdę najważniejsze jest idź bez planu. Czyli nie musisz nigdzie dojść. Nie musisz zbierać grzybów, ale jak znajdziesz, to możesz go wziąć. To jest takie w planowaniu, że nie idziesz stąd do tamtąd, tylko idziesz stąd do 14, bo tyle masz czasu.
Katarzyna Smuda: Badania prowadzone w latach 1988–2012 przez Nippon Medical School w Tokio pokazują, że kontakt z naturą, a zwłaszcza kąpiele leśne, przynoszą szereg korzyści dla zdrowia psychicznego i fizycznego.
Brakuje ci relaksu? Przebywanie w lesie obniża poziom stresu, zmniejszając stężenie kortyzolu, adrenaliny i noradrenaliny.
Zmagasz się częstymi infekcjami? Spacer po lesie wspomaga odporność poprzez wzrost aktywności komórek odpowiedzialnych za zwalczanie infekcji i komórek nowotworowych.
Często łapie cię chandra? Kąpiele leśne mają korzystny wpływ na nastrój, redukując objawy depresji, lęku i poprawiając koncentrację oraz pamięć. Tego rodzaju praktyki mogą również wspierać leczenie schorzeń psychicznych czy problemów ze snem.
Ponadto dzięki fitoncydom, czyli naturalnym substancjom produkowanym przez drzewa, kontakt z lasem wspomaga procesy regeneracyjne, przyspieszając powrót do zdrowia po operacjach i poprawiając ogólne samopoczucie.
Jeśli więc szukasz prostego sposobu na poprawę zdrowia i samopoczucia, spróbuj zanurzyć się w naturze. Kąpiele leśne to nie tylko ucieczka od codziennego stresu, ale też szansa na odnowę ciała i umysłu. Poczuj ciszę lasu, oddychaj świeżym powietrzem i pozwól, aby natura zrobiła resztę. Zadbaj o siebie, bo każdy spacer wśród drzew to krok w stronę lepszego zdrowia i harmonii.
Wszyscy znamy powiedzenie “sport to zdrowie”. I choć na pierwszy rzut oka może się wydawać, że aktywność fizyczna to przede wszystkim praca nad ciałem, to w rzeczywistości sport może mieć ogromny wpływ na naszą psychikę i zdolność radzenia sobie z wielopoziomowymi wyzwaniami, jakie niesie współczesny świat. Wysiłek fizyczny pomaga redukować stres, poprawiać nastrój i koncentrację, a także budować wewnętrzną odporność. Regularna aktywność sportowa staje się czymś więcej niż tylko treningiem – staje się narzędziem do wzmacniania zdrowia psychicznego, co jest kluczowe w obliczu polikryzysów.
Jak już wspomnieliśmy wcześniej, okres pandemii był momentem zmian, nowych trendów czy zmiany naszych nawyków. Czy podobnie było w obszarze naszych aktywności fizycznych?
Błażej Śnieżko-Błocki: Oczywiśćie z prywatnych moich obserwacji, ludzie zaczęli wykonywać troszkę więcej aktywności fizycznej na dworze. I myślę, że to jest fajny trop, że nie tylko na przykład, jadę na siłownię i robię tam sobie spacer 60 minut, tylko ja na przykład więcej korzyści będę miał, jak pójdę sobie do lasu i pospaceruję, na przykład w tą samą jednostkę czasu, w przyjemniejszych warunkach.
Katarzyna Smuda: O swoich spostrzeżeniach opowiada Błażej Śnieżko-Błocki – fizjoterapeuta i trener przygotowania motorycznego. A przede wszystkim mój osobisty trener personalny.
Błażej Śnieżko-Błocki: Myślę też, że ludzie zaczęli troszkę jakby wychodzić też do takich aktywności, które są skupione gdzieś wokół treningu siłowego, nie? Czyli na przykład,, kalistenika, tam pewnie też pilates, nie? Jakiś trening z odważnikami kettlebell. Też ludzie zaczęli przychodzić bardziej do takich kameralnych miejsc, nie? I wydaje mi się, że to pandemia głównie przyniosła, czyli troszkę jakby wypuściła ludzi na dwór po tych najgorszych okresach. I pokazała im też troszkę inne formy dbania o siebie. Bardziej kameralne lub zróżnicowane, które mogą dać im nawet więcej przyjemności, niż mechaniczny ruch w treningu siłowym.
Katarzyna Smuda: I to jest moim zdaniem jeden z tych pozytywnych efektów okresu pandemicznego. No bo zastanówmy się teraz przez chwilę nad tym, jak wygląda codzienność osób, które słuchają tego podcastu. Wielu z was spędza minimum 8 godzin dziennie przy biurku. Jedni bardziej świadomie korzystają z piłek, biurek do pracy stojącej czy nawet bieżni, jak pewna osoba, którą znam – chodzi na niej podczas telekonferencji. Pozdrawiam Gosię z Wrocławia. Inni wychodzą na spacery z psami, ale jednak większość z nas siedzi, spinając ramiona i zapominając o aktywności.
Od czego zatem powinny zacząć swoją przygodę z ruchem osoby, które czują, że praca biurowa coraz bardziej ich przytłacza? Co jest najważniejsze na samym początku?
Błażej Śnieżko-Błocki: Żeby wprowadzić jakikolwiek ruch. Wstać sobie od, nie wiem, tego krzesła, puść się napić, poprzeciągać się troszkę. Ktoś sobie na YouTube puści powiedzmy zestaw ćwiczeń Marka Purczyńskiego na kręgosłup i to będzie fantastyczne nie np. Się porościąga. Ktoś po prostu w stanie od krzesła na czuja sobie pokręci biodrami. Uważam, że na początku łapanie się czegokolwiek to nie muszą być jakieś treści wysoko profesjonalne, ale na przykład dobrze wpisać nie wiem w Google grafika, nie wiem rozciąganie przy biurku czy coś takiego. Wyskoczy nam obrazy, klikamy na niego i w jakiś taki nieporadny sposób próbujemy gdzieś to jakby przełożyć na ruch, to co zobaczymy. I obojętnie czy ta technika jest nie wiem, jakaś fantastyczna czy nie już coś jakby w tym kierunku robimy. Okej, potem na YouTube zobaczymy, że robi się to troszkę inaczej. Dobra, a może bym to skonfrontował z osobą, która się tym profesjonalnie zajmuje. To pójdę do fizjo albo trenera, nie? Okazuje się, że pokazał mi to rozciąganie, podoba mi się, a tu mi na przykład pokaże jeszcze trening siłowy, nie? I potem tak to idzie. Ale wydaje mi się, żeby po prostu robić sobie takie mini przerwy na tyle, na ile jest to możliwe i odchodzić od komputera.
Katarzyna Smuda: I to jest jedna droga i byłoby super, gdyby większość z nas – pracowników biurowych – tak właśnie postępowała. Ale rzeczywistość najczęściej jest inna – trafiamy do fizjoterapeuty, gdy coś nas boli w plecach. I to boli na tyle, że nie jesteśmy w stanie normalnie funkcjonować.
Tak właśnie ja znalazłam się u Błażeja – z bólem pleców i problemem w poruszaniu ręką. Błażej rozkręcił mi rękę, sprawił, że plecy przestały boleć, a potem pokazał kilka fajnych ćwiczeń i… skończyło się na tym, że zaczęłam monitorować moje postępy w ćwiczeniach.
Ale żeby nie było, że jest tak idealnie i powiedzmy to sobie otwarcie – nie zawsze chce mi się iść na tę siłownię, niezależnie od tego, jak bardzo lubię Błażeja. I na pewno każdy, kto mniej lub bardziej regularnie uprawia sport ma takie dni, gdy po prostu nie ma na to ochoty. Co wtedy? Powinniśmy cisnąć pomimo całego wewnętrznego sprzeciwu? Czy powinniśmy sobie odpuścić?
Błażej Śnieżko-Błocki: Po pierwsze tak, moje podejście jest długoterminowe. Dlatego ja tak globalnie patrzę na swoich zawodników i swoich podopiecznych, więc ja po prostu wiem, że jak przychodzi mi na przykład zawodnik czy podopieczna, tak jak ty, i ma na przykład słabszy dzień, bo się nie wyspała, bo było dużo w pracy czy coś takiego, to ja wiem, że jak ta jedna sesja treningowa nam tutaj gdzieś po prostu wypadnie, to nic się nie stanie. Naprawdę nic się nie stanie. Należy wtedy wiadomo zmniejszyć obciążenia, troszkę zrobić nie wiem, większą ilość powtórzeń na mniejszym ciężarze na przykład, nie?
Katarzyna Smuda: Czyli jednak nie odpuszczamy całkowicie, tylko łagodzimy trening.
Błażej Śnieżko-Błocki: Moje podejście nie wiąże się w zasadzie z takim odpuszczaniem typu a, mi się dzisiaj nie chce, to ja nie pójdę, tylko ono się wiąże z taką dojrzałością sportową wyciągniętą z własnych powiedzmy doświadczeń i trenerskich i prywatnych na zasadzie takiej, że jak czuję, że mam dzień to nawet troszkę mocniej przyciskam niż powinienem. Jak czuję, że mam taki dzień neutralny, to ćwiczę tak jak zgodnie z założeniami. To jest taka wiodąca część na przykład mojego planu treningowego. A jak czuję, że nie mam dnia, to po prostu robię bardzo mało.
Katarzyna Smuda: Więc jeśli twoje wyobrażenie siłowni to trener krzyczący “dawaj, dawaj, dasz radę!” za każdym razem, kiedy już nie możesz, to wiedz, że można znaleźć też takiego trenera lub trenerkę, który dostosuje swoje podejście do ciebie, a nie ciebie do swojego podejścia.
Błażej Śnieżko-Błocki: No i po prostu to, co też jeden z moich podopiecznych powiedział, że trzeba też akceptować słabe dni, nie? One będą i jakby to jest to wpisane. I najważniejsze jest to, żeby brać pod uwagę to, że nie wiem, będą jelitówki, deadline w pracy, będzie nasze zmęczenie, czasami wstaniemy i po prostu nie będzie nam się chciało iść na trening. Potem będą śluby, wieczory kawalerskie, takie rzeczy. To wszystko jest wpisane w nasze życie i drobne kontuzje, jakieś infekcje. Jak my tego nie weźmiemy pod uwagę i będziemy nastawieni tylko na to, że z tygodnia na tydzień chcemy biegać szybciej albo przerzucać więcej, to po prostu w nas będzie narastała ta frustracja
Katarzyna Smuda: A to prosta droga do wypalenia. Całkowitego zaprzestania treningów i powrót do stanu, z którego zaczynaliśmy, czyli – ból pleców, sztywność mięśni i ograniczone możliwości ruchu kończyn. Warto więc czasem po prostu odpuścić.
Mówiąc o kryzysach zdrowia, zarówno fizycznego, jak i psychicznego, nie sposób nie zauważyć, jak łatwo zagubić się w natłoku obowiązków, informacji i bodźców. Dystans do siebie, odnajdywanie chwili spokoju, a także aktywność fizyczna — to wszystko są elementy, które mogą pomóc nam lepiej radzić sobie w tych trudnych czasach. Ale rozmowy o kontakcie z naturą, o zwolnieniu tempa i włączeniu ruchu do naszej codzienności to tylko część większej całości.
Na zakończenie tego odcinka, dzielimy się praktycznymi poradami od naszych ekspertek i ekspertów, które pomogą ci skutecznie stawić czoła wyzwaniom współczesnego świata.
Anna Ukalska: Dla mnie fundamentem jest chyba samo współczucie I samotroska. Oczywiście dla każdego to będzie znaczyło co innego, bo my sami jesteśmy najlepszymi tutaj arbitrami jeżeli chodzi o to co nam służy. Dla jednego to będą sporty, ćwiczenia, czytanie, spędzanie czas bliskimi, słuchanie dobrej muzyki itd. A dla kogoś coś zupełnie innego. Więc chodzi o to, żeby zrobić sobie taką listę, ja to nazywam kołem satysfakcji, czyli zestaw takich rzeczy, które faktycznie mnie regenerują, przynoszą mi tę satysfakcję i mnie karmią w takim pozytywnym sensie. Czyli żebym ja sama wiedziała, co u mnie działa i w sytuacjach, kiedy czuję się gorzej, kiedy faktycznie ta kondycja, ta moja odporność psychiczna jest słabsza, żebym wiedziała, skąd mogę czerpać.
Magdalena Pernak: Wydaje mi się, że warto po prostu co jakiś czas sobie pomyśleć o tym, jakie są moje wartości w życiu, jakie mam priorytety. I nie bać się też zmieniać tych priorytetów. Bo odnoszę też takie wrażenie, że człowiek raz sobie zdefiniuje jakieś priorytety życiowe i oczekuje sam od siebie, że to będzie jakby tak na zawsze. Ja też tutaj, bazując na swojej perspektywie, miałam tak, że gdy urodziłam dziecko, to to dziecko było moim priorytetem. I teraz odpuściłam sobie jakieś tam poczucie winy, że może nie zajmuję się rozwojem, że tracę po prostu na tym, jak będę konkurencyjna na rynku pracy. I po prostu czerpałam radość i wdzięczność z tych chwil z dzieckiem. I gdy wróciłam do pracy zawodowej, jeszcze w dodatku zmieniłam wtedy pracę, to miałam taki moment, że teraz jest dla mnie ważny ten rozwój. On jest dla mnie bardzo ważny. I nie obawiam się tego, że moje dziecko na chwilę na jakiś czas zostanie z kimś innym, bo ja muszę wyjechać na przykład na szkolenie, albo że jestem tą matką, która najpóźniej dziecko odbiera ze żłobka, ponieważ w tym momencie jest to dla mnie ważne i uważam, że to jest ok i że mam do tego prawo. I że to wcale nie oznacza, że jestem złą matką. To oznacza, że po prostu w tym momencie jest to dla mnie ważne.
Błażej Śnieżko-Błocki: Mój podopieczny, ostatnio powiedział, że bardzo mu się ostatnio podobało to, że leżał w łóżku i po prostu się nudził. Że jakby nie pędził, tylko dał sobie czas tutaj właśnie jakby ze sobą, nie? Że tam sobie planuje kupić hamak. I po prostu czasami się kłaść w dni wolne i sobie leżeć, nie? I wydaje mi się, że też mamy czasami z tym kłopot, bo chyba wszyscy zachłysnęliśmy się tym, że wiesz, ja nie mogę leżeć, bo ja muszę myśleć teraz, jak otworzę nowy biznes, albo będę mieć dochód pasywny, czy coś w tym stylu. I myślę, że to też czasami jest taki błąd, że wszyscy opowiadają o tym, ile gdzieś dużo ciężkiej pracy włożyli, a nikt nie mówi o tym, że między tym też odpoczywał I spotykał się ze znajomymi. I potem mamy taki obraz, tylko że ja muszę tylko ciężko pracować, nikt się dla mnie nie liczy. Ten trening jest jakby na samej górze zwieńczeniem takiego fajnego życia, że dbam o swoich bliskich, mam jakieś bezpieczeństwo finansowe, chodzę sobie do pracy, która gdzieś tam powiedzmy przynajmniej mi nie przeszkadza albo daje gdzieś frajdę. Ale najważniejsze jest to, żeby po prostu mieć dobre kontakty z bliskimi. Ja też muszę pouprawiać sport, ale muszę to zrobić po prostu w zgodzie z ludźmi, którzy są blisko mnie, począwszy od moich rodziców, dziadków, dziewczyny, kumpli. O wszystko tutaj po prostu muszę zadbać I to jest po prostu takie zdrowe podejście do życia, że nikomu nie dzieje się krzywda a ty poświęcasz czas temu, co chcesz.
Anna Ukalska: Jest takie stwierdzenie po koreańsku “menzu”, czyli idź powoli. Czyli oni tam nie mówią sobie do widzenia, nie mówią cześć, tylko mówią idź powoli. A to dla mnie oznacza idź po prostu i się rozglądaj, idź uważnie, patrz co się dzieje na zewnątrz i patrz co się dzieje w tobie. Bądź świadomy tego co się dzieje w tobie, bo jak lecisz na tak zwany zbity pysk, no to wiadomo, że niewiele jesteś w stanie zarejestrować. A to idź powoli to jest naprawdę świetna sprawa. Ja nawet próbowałam kiedyś na spacerze z mężem byliśmy z psem i mówię wiesz co, moja pacjentka mi powiedziała, że jest takie fajne życzenie koreańskie, na do widzenia się mówi, idź powoli. I mówię, to choć będziemy iść powoli. No i oczywiście było to bardzo trudne, bo nagle z takiego szybkiego tempa przejść na takie powolne przechodzenie się po lesie to jest strasznie trudne, ale praktyka czyni mistrza.
OUTRO

Katarzyna Smuda: Żeby nie przegapić kolejnych odcinków zasubskrybuj podcast Let’s talk about wellbeing w swojej ulubionej aplikacji do słuchania podcastów. A jeżeli ten odcinek ci się spodobał – podziel się nim z koleżankami i kolegami z pracy. Niech oni też skorzystają z zawartych w nim rad. Linki do zagadnień poruszanych w odcinku znajdziesz w jego opisie.