Przejdź do Treści

podcast let’s talk about wellbeing S02E02

Odcinek 2 – Generacja Z — czy naprawdę się różnimy?

Media opisują tzw. Pokolenie Z jako słabe, roszczeniowe, niezaangażowane i egoistyczne. Naukowcy twierdzą, że “Zetki” nie różnią się niczym od poprzednich generacji, a cała krytyka na pokolenie, które właśnie wkroczyło na rynek pracy jest tylko wytworem medialno-marketingowym. Jak jest naprawdę?

W dzisiejszym odcinku razem z trzema przedstawicielkami Gen Z obalamy mity i stereotypy, które narosły wokół osób urodzonych po 1995 roku.

Zapraszamy do słuchania!

W rozmowie odpowiadamy między innymi na pytania:

  • kim są “Zetki” i co je charakteryzuje
  • jak powszechność świata cyfrowego wpłynęła na Generację Z
  • jaki wpływ na zdrowie psychiczne “Zetek” miało dorastanie w świecie social mediów
  • dlaczego ludzie w wieku dwudziestu kilku lat doświadczają syndromu wypalenia zawodowego
  • czy patrzenie na społeczeństwo przez pryzmat różnic pokoleniowych ma sens

Gościnie odcinka:

Aniela Kicała – Recruitment Specialist w Software Center Capgemini Polska. Na co dzień lifterka, dziewczyna i psia mama. Miłośniczka kryminałów i dobrego jedzenia. Jej najlepszy sposób na spędzenie wolnego czasu to aktywność sportowa. 

Natalia Drohobycka – HR Specialist w Software Center Capgemini Polska. Na co dzień córka, narzeczona i kocia mama. Wielka miłośniczka słonecznej Italii i tamtejszej kuchni. Preferuje aktywne spędzanie wolnego czasu. Hobbystycznie zajmuje się stylizacją paznokci.

Karolina Capek — filolożka języka angielskiego, a obecnie studentka komunikacji wizerunkowej. W Capgemini Polska tworzy zespół Brand Communication & CSR, gdzie m.in. zajmuje się tworzeniem kreatywnych treści oraz dba o poprawność językową. Prywatnie, zawodowo, a także naukowo interesuje się lingwistyką i językiem inkluzywnym.

Prowadząca podcast: Katarzyna Smuda

Podcast Capgemini Polska

Produkcja: Cleverhearted Showrunners

Dowiedz się więcej o nas na: https://www.capgemini.com/pl-pl/kariera/dlaczego-capgemini/

Jeśli masz jakieś pytania z obszaru wellbeingu napisz do nas na adres: wellbeing.pl@capgemini.com

Linki do materiałów polecanych przez gościnie odcinka:
https://managerplus.pl/pokolenie-z-na-rynku-pracy-bezstresowe-srodowisko-wazniejsze-niz-podwyzka-kluczowa-rola-sportu-10300
https://businessinsider.com.pl/technologie/nowe-technologie/generacja-z-jest-najbardziej-samotnym-pokoleniem/cspbkeg
https://www.worldbank.org/pl/country/poland

KAROLINA CAPEK: Każde nowe pokolenie wyraża swój bunt wobec swoich rodziców, dziadków czy innych członków rodziny, czy po prostu starszych pokoleń. Jest taka pewna niezgoda na świat zastany. No i wydaje mi się, że nie jest to niczym nowym. 

KATARZYNA SMUDA: Powiedzmy wprost. Każdy miewa trudne momenty. Co robić, żeby sobie z nimi poradzić? “Let’s talk about wellbeing” to podcast Capgemini Polska, a ja się nazywam Katarzyna Smuda. Starsze pokolenia nie rozumieją pokolenia Z. Mówią, że jest słabe, roszczeniowe, niezorganizowane. W mediach pojawia się na ten temat mnóstwo artykułów, shortsów czy rolek i tak naprawdę ciężko znaleźć jakieś pozytywne informacje na temat pokolenia Z. No może poza tym, że świetnie stawia granice i potrafi zadbać o swój wellbeing. To pokolenie w tej chwili z impetem wkracza na rynek pracy i często sami przedstawiciele Z-ek potwierdzają, że wiele z tych rzeczy to prawda. W dzisiejszym odcinku o faktach i mitach na temat generacji Z porozmawiamy z… 

ANIELA KICALA: To ja jestem Aniela. W Capgemini pracuję już 2 lata w dziale rekrutacji w biznes unicie Software Center. 

NATALIA DROHOBYCKA: Mam na imię Natalia. Z Capgemini jestem związana również od lekko ponad roku. Pracuję w zespole z Anielą, tutaj też Software Center w rekrutacji. 

KAROLINA CAPEK: Jestem KAROLINA CAPEK i jestem stażystką w dziale employer brandingu. 

KATARZYNA SMUDA: No to zacznijmy od podstaw. Czyli kim tak naprawdę jest przedstawiciel generacji Z? 

ANIELA KICALA: Więc ogólnie, tak z teoretycznego punktu widzenia, to pokolenie Z to są tak naprawdę osoby urodzone pomiędzy 1995 rokiem a 2010. To są właśnie te osoby, które tak już naprawdę wchodzą na rynek pracy. Ostatnio gdzieś tam przedstawiciele tego pokolenia w przeciągu 6 lat powinni na tym rynku pracy się pojawić. No a co takie osoby charakteryzuje? Słyszymy bardzo dużo negatywnych opisów na temat pokolenia Z, czyli roszczeniowość, płatki śniegu. Bardzo dużo rzeczy chcielibyśmy naraz, tak na dobrą sprawę nie mając żadnego doświadczenia. No ale jakby wyciągając jakiekolwiek pozytywy z tego, to tak na dobrą sprawę my jesteśmy osobami elastycznymi. Jesteśmy w stanie się dostosowywać tak naprawdę do nowej rzeczywistości. Jednak jesteśmy osobami, które przeżyły pandemię, tak jak też nasi rodzice i starsze pokolenia. No ale my musieliśmy się, powiedzmy, do tego też w bardzo szybki sposób zaadoptować, bo jednak musieliśmy przestawić się nagle na zdalne nauczanie. Wszystkie nowe tak naprawdę znajomości musieliśmy zacząć poznawać poprzez Internet. No nie znaliśmy tych ludzi, nie mieliśmy możliwości ich poznać na żywo, więc musieliśmy się zaadoptować do takiego sposobu poznawania nowych osób i też nauki. A niektórzy też już nawet do pracy, bo jednak chociażby ja, pewnie dziewczyny też, jestem przedstawicielem, który już w czasie pandemii pracował. No i co najważniejsze, też jesteśmy pokoleniem, które już mocno siedzi w technologiach i z tych technologii po prostu lubimy korzystać. One ułatwiają nam w duży sposób życie. 

KATARZYNA SMUDA: No tak, czyli można by było powiedzieć, że takimi game changerami, które sprawiają, że pokolenie Z jest inne od wcześniejszego pokolenia, byłoby po pierwsze, no od samego początku, od pierwszych Waszych dni, życie już w jakimś cyfrowym świecie. Drugą rzeczą, właśnie myślę, że chyba o tym nie myślałam, a fajnie, że to wybrzmiało, czyli to jest właśnie ta zmiana, która zachodziła w życiu wielu Zetek związana z pandemią. No dla wszystkich pandemia była takim czasem, kiedy się wiele rzeczy przewracało, no ale właśnie, kiedy ja szłam pracować zdalnie, bo była pandemia, to pracowałam zdalnie z ludźmi, których świetnie znałam w życiu takim realnym. Więc de facto to po prostu była tylko zmiana środka komunikacji i przeszłam wielką rewolucję, kiedy zmieniałam pracę w pandemii i nagle wszystkich miałam online i było to takie, kurde, no w sumie się znamy, niby pracujemy razem, ale jakoś tak dziwnie, nie? A de facto Wy miałyście to zaraz, na dzień dobry, bez żadnych takich wcześniejszych lat przygotowania, prawda? 

NATALIA DROHOBYCKA: Zdecydowanie tak. I myślę, że tutaj to, co Aniela powiedziała właśnie a propos tej nauki zdalnej, to myślę, że to było już takim przygotowaniem nas do tego, bo teraz wiadomo, to jest takie naturalne, że jest i home office, i możemy sobie pracować właśnie i z biura, i z domu, jak tak na dobrą sprawę komuś się podoba. Natomiast właśnie takie, powiedziałabym, zderzenie z taką rzeczywistością, no bo z jednej strony, tak jak właśnie już było wspominane, jesteśmy ogarnięci w tych technologiach. Na dobrą sprawę urodziliśmy się już w tych czasach, gdzie ten Internet był szeroko dostępny. Sprawdziłam sobie takie informacje i jeśli chodzi o, porównać sobie taką 10-latkę na przykład w 1999 roku, no to jeśli chodzi o dostępność do Internetu, no to tak około 5,5% polskiego społeczeństwa w tym 1999 roku miało dostęp do Internetu. Natomiast porównując sobie 10-latkę czy 10-latka w 2010 bądź w 2009 roku, to już ten dostęp do Internetu był zdecydowanie większy i było 63,4, o ile się nie mylę, procenta społeczeństwa miało dostęp, polskiego, do Internetu. Więc myślę, że też takie obycie z tymi technologiami i mimo to, że te technologie nie były nam obce i były właściwie na każdym kroku, to i tak było dla nas na pewno dużym stresem, to po pierwsze, oraz dużym takim zaadaptowaniem się właśnie do tej zmiany i po prostu takiego przeorganizowania też siebie samych. Dla młodego człowieka, który tak na dobrą sprawę dopiero się kształtuje i właśnie te interakcje społeczne, które powinien zawierać są przenoszone do Internetu, no to sprawia, że gdzieś tam w pewnym momencie można się zagubić, może ucierpieć na te właśnie te nasze kompetencje społeczne, te budowanie właśnie tych wszystkich swoich kręgów znajomościowych, ale z drugiej strony każde z pokoleń miało taką jakąś, jakiś czas takiego przełomu właśnie w kształtowaniu się pokolenia. No i u nas zdecydowanie, jeśli chodzi o Zetki, to była to właśnie pandemia. 

KAROLINA CAPEK: Jeżeli chodzi właśnie o taką digitalizację naszego całego świata, tak jak powiedziała Natalia i Aniela, zaczęła się bardzo wcześnie, od samego początku. Nawet w podstawówce zaczęliśmy się uczyć, jak obsługiwać Microsoft Word, Microsoft Excel i to była taka nasza codzienność. Nauka, obsługiwania różnych programów sprawiła to, że teraz, jeżeli mamy się czegoś nauczyć, to tak naprawdę zajmuje nam to o wiele, wiele krócej i bardzo na tym polegamy. Są to dla nas takie racjonalne programy, bardzo logiczne, intuicyjne i też wydaje mi się, przez to wszystko kształtuje się u nas, i kształtowało się, coś takiego jak duża niecierpliwość w takich zmianach czy pojmowaniu różnych rzeczy, czy uczenia się, zdobywania nowych kwalifikacji i tutaj ważne jest, żeby wspomnieć to, że ta niecierpliwość przekłada się tak naprawdę na każdą strefę naszego życia. Jeżeli chodzi jednak o strefę zawodową, no to tutaj, jeżeli oczekujemy czegoś od pracodawcy, dla nas te oczekiwania są bardzo realne i chcemy, żeby wydarzyły się jak najszybciej, bo jednak te zmiany w naszym życiu i to, co się dzieje wokół nas, zachodzą już bardzo szybko. My jesteśmy takim pokoleniem, które się bardzo łatwo dostosowuje, przez to, że ta technologia ciągle jest usprawniana, ciągle wszystko jest automatyzowane. To jest tak naprawdę dla nas bardzo łatwe do pojęcia, więc te zmiany, one nie są tak bardzo odwleczone na później, że tak powiem. I jeżeli chodzi właśnie o komunikację, stwarzanie relacji czy pogłębianie tych relacji, to jednak te cyfrowe, wirtualne media komunikacji są dla nas bardzo naturalne, ale sprawiają to, że te relacje nie są aż takie głębokie i bardzo często łatwiej nam z nich wyjść, nie pogłębiać ich, nie angażować się w drugą osobę, ponieważ to wszystko się tak naprawdę bardzo, bardzo szybko dzieje. 

KATARZYNA SMUDA: Nie ma chyba rzeczy, która tak bardzo różnicowała pokolenia, jak właśnie dostępność do treści w Internecie, dostępność cyfrowego świata. To równoległe życie, które się jednak toczy w Internecie. Myślę sobie, że to jest też duże wyzwanie, że osoby z pokolenia Zmierzą się z takimi wyzwaniami, o których ich rodzice nawet nie mają pojęcia i w żaden sposób nie są w stanie sobie tego wyobrazić. No bo wiadomo, że każde pokolenie jest trochę inne i ma trochę inne problemy i to się rzeczywiście na przestrzeni dziejów zmieniało. Ale myślę, że ten cyfrowy świat i to, co się dzieje w Internecie, jeżeli tak mogę powiedzieć bardzo ogólnie, dla osób, które się nie wychowały w tym Internecie, nie miały grup na WhatsAppie,nie miały hejtu w Internecie, nie miały Instagrama i cały czas tego miejsca do porównywania się, Tik Toka i tak dalej, ciężko sobie to wyobrazić. I czy myślicie, że to jest po pierwsze coś, co bardzo mocno różnicuje te pokolenia i z drugiej strony coś, co wpływa bardzo mocno na to, że to pokolenie Z jest właśnie takie inne? No wiecie, jak wchodzili milenialsi na rynek albo pokolenie Y, to nikt nie robił takiego hejtu. Ja mam wrażenie, że w tej chwili hejt na generację Z jest olbrzymi. Więc pytanie, czy to jest właśnie powód, dla którego generacja Z jest tak bardzo różna od poprzednich? 

NATALIA DROHOBYCKA: Może powiedziałabym to w ten sposób, że to też właśnie wiąże się też z tym, że jako właśnie pokolenie Z my już się urodziliśmy z tym Internetem i w pewnym momencie tego wyszło tak dużo, do tak wielu mediów społecznościowych mamy dostęp i to zdecydowanie różnicuje nas pod kątem innych pokoleń. Czy to może być powód, że my jesteśmy dlatego tak hejtowani? Ja myślę, że to jest, troszeczkę bardziej czasem wynika z niewiedzy. Często właśnie mówi się, że my cały czas siedzimy z nosem w telefonie, cały czas coś klikamy, ale tak na dobrą sprawę my często traktujemy ten smartfon nie tylko jako sposób komunikacji, ale też niekiedy oglądamy na tym wartościowe materiały na przykład na YouTubie albo czytamy jakieś ciekawe artykuły. Bo tak na dobrą sprawę telefon, smartfon zastąpił nam laptopa, gazety, książki i tak wszystko mamy w jednej dłoni, więc może to dlatego jest też tak odbierane. Natomiast też uważam, że ten “hejt”, powiedziałabym w cudzysłowie, jest bardzo nieuzasadniony, ponieważ opiera się na stereotypach, a zawsze wszystko, co opiera się na stereotypach, zaczyna być niekiedy w pewnych momentach krzywdzące. Nie wiem, czy się też ze mną zgodzicie, ale na przykład ja też nie lubię takiego określenia właśnie, jeśli chodzi o nas, to to, że my jesteśmy takimi “gniazdownicy” czy coś w tym stylu, że dlatego, że cały czas na przykład ja, na przykład mnie to osobiście dotyka, ponieważ ja aktualnie jeszcze mieszkam w domu rodzinnym i to czasami tak wynika trochę z niewiedzy, że o, bo Wam się nie chce, bo Wam jest tak wygodnie. Natomiast niektórych przedstawicieli pokolenia Z czy nawet późnych Y do wyfrunięcia z tego rodzinnego gniazda często na przykład nie przekonują warunki finansowe czy mieszkaniowe. Też ta galopująca inflacja i gospodarka, z jaką musimy się mierzyć, to też stanowi jakieś zagrożenia. Natomiast jeśli chodzi o same media społecznościowe, one też mogą być w jakimś stopniu zagrożeniem. Tutaj też w kontekście takiego zdrowia psychicznego, że po prostu to jest pole do takiej sytuacji, gdzie po prostu młodzi ludzie lubią się bardzo porównywać ze swoimi rówieśnikami, gdzie to może powodować taką też niezdrową rywalizację i to akurat jest kwestia tego, żeby właśnie rodzice w jakiś sposób dowiadywali się, co dzieci robią w Internecie, a nie negowanie mediów społecznościowych samych w sobie, ponieważ tak naprawdę są one wartościowe, ale jak każde dobro w niekontrolowanym sensie może stać się czymś złym. 

ANIELA KICALA: Ja, powiedzmy, na przestrzeni podstawówki, gdzie raczej rodzice starali mi się kontrolować ten dostęp do Internetu, nie miałam też wtedy mediów społecznościowych, bo wtedy górowała tylko “nasza klasa” tak na dobrą sprawę, i tak nie wszyscy mieli, gdzieś tam dopiero może na przestrzeni 5-6 klasy podstawówki, a moi rówieśnicy zakładali tam konta razem ze mną. Ja byłam porównywana tak na dobrą sprawę przez rodziców do innych osób, czyli dlaczego Jaś przyniósł piątkę, a Ty przyniosłaś dwójkę, a dlaczego Ty wypadłaś gorzej niż inni. Więc nawet powiedziałabym, rodzice trochę budowali w nas takie porównywanie się do innych w kontekście, że my jesteśmy trochę gorsi, kiedy jednak my wykazywaliśmy się czymś lepszym na przestrzeni naszej grupy, w której się uczęszczaliśmy, to już to nie było takie istotne. Raczej rodzice w nas budowali, powiedziałabym, takie trochę poczucie gorszych, że musieliśmy cały czas wykazywać się, że jesteśmy w czymś lepsi niż inni i dążyliśmy do tego, żeby być jak najlepsi. Ja i moi znajomi tak na dobrą sprawę nie mieliśmy czasu po szkole tak w 100%, żeby spędzać go na dworze. My byliśmy cały czas na zajęciach dodatkowych i to nawet z takich przedmiotów czy z obszarów, które nas nie interesowały. I to też było w ogóle ciekawe, że wszystko budowali w nas rodzice przed mediami społecznościowymi, więc wydaje mi się, że media społecznościowe dolały trochę oliwy do ognia. Czyli teraz tak na dobrą sprawę przez to, że my gdzieś w głowie mamy zbudowane pewne schematy porównywania się do innych, w mediach społecznościowych jest to dużo, dużo łatwiejsze, żeby zapaść się w taką, powiedzmy, depresję, patrząc na życie innych ludzi, ponieważ teraz w mediach społecznościowych jest łatwiej udawać tak na dobrą sprawę, że jest się ładniejszym, że ma się lepsze życie. Bo media społecznościowe nie wymagają od nas tego, żebyśmy pokazywali, jak jest w rzeczywistości, tylko sami kreujemy trochę swój wizerunek. Więc wydaje mi się, że przez to, co działo się przed tym wszystkim, wygląda tak życie młodych osób obecnie i taki trochę, powiedzmy, niezdrowa relacja z mediami społecznościowymi. 

KAROLINA CAPEK: Ja tu chciałam nawiązać do kilku aspektów, które wspomniałyście dziewczyny. Przede wszystkim wydaje mi się, że dość uniwersalnym jest to, że każde nowe pokolenie wyraża swój bunt wobec swoich rodziców, dziadków czy innych członków rodziny, czy po prostu starszych pokoleń. Jest taka pewna niezgoda na świat zastany. No i wydaje mi się, że nie jest to niczym nowym. To jest bardzo uniwersalne. U nas jest to troszeczkę bardziej rozpowszechnione, bo właśnie te social media. Te informacje odnośnie naszego buntu, tej “roszczeniowości”, one są wszędzie, na Facebooku, Instagramie, na wszystkich platformach. O tym się mówi w mediach, gdzie zazwyczaj te artykuły są pisane przez osoby starsze, które w pewnym stopniu trochę omijają taką medialną edukację i wydaje mi się, że jest to bardzo ważny aspekt ze względu na pewną taką granicę lub przeszkodę, powiedzmy, raczej w komunikacji międzypokoleniowej. Wydaje mi się, że to, że starsze pokolenia nie rozumieją jeszcze, jak to wszystko działa, jak to bardzo jest powszechne i jakie treści mogą się tam pojawiać, często widzą to bardzo w taki sposób negatywny, ponieważ czegoś nie rozumieją. Zazwyczaj to tak jest. Jesteśmy przeciwko czemuś, czego po prostu nie rozumiemy i nie znamy. I to jest taka najważniejsza przeszkoda w komunikacji międzypokoleniowej. I to jest bardzo ważne, żeby zarówno dzieci uczyły się właśnie takiej świadomości medialnej, jak i rodzice, natomiast w taki sposób bardzo rzeczywisty, bo oczywiście są złe treści. Jest rozpowszechniany taki na przykład fałszywy obraz ciała, tego jak powinniśmy się zachowywać, jak powinien wyglądać nasz stan psychiczny czy w ogóle dobrostan. I to wszystko jest powiedziane, że na przykład 5 sposobów na… I to jest bardzo ogromny, bardzo prosty sposób i często to rozumienie tych mediów i Internetu jest takie bardzo prostolinijne, a ono jest bardzo złożone. Wydaje mi się, że taka powszechność tych mediów, powszechność dostępności jest dużym problemem właśnie dla rodziców, dla starszych pokoleń, ponieważ one nie rozumieją, czemu my siedzimy w tych telefonach. My siedzimy w tych telefonach, ponieważ tam się dzieje wszystko. Ja czytam książki, słucham podcastów, uczę się słówek z innego języka, komunikuję się ze swoimi rodzicami, rówieśnikami, zarządzam swoim kalendarzem, umawiam wszystkie swoje wizyty lekarskie. Tam się dzieje wszystko. I to jest bardzo ważne, żeby to zrozumieć, żeby to pojąć i chcieć to zrozumieć tak po prostu. Te rzeczy się dzieją. Ta technologia nie zniknie, nie cofniemy się po prostu. I to jest jeden aspekt powszechności technologii i cyfryzacji, natomiast drugim aspektem jest to, jak bardzo bazują na tym rodzice względem oczekiwań. My zostaliśmy tak naprawdę postawieni przed taką możliwością zmiany świata, bo mogłabyś być lekarką, mógłbyś być lekarzem. Wszystkie te takie naprawdę, powiedzmy, kiedyś doniosłe takie słowa czy zawody, które się bardzo ceniło, to teraz jest bardzo dostępne, ponieważ my możemy pójść na studia. My możemy bez problemu kontynuować swoją edukację. Natomiast my wkroczyliśmy już w ten świat. Niejedno z nas wkroczyło już w świat zawodowy i zderza się z pewną rzeczywistością. I oczywiście jesteśmy do tego przystosowani, ale z drugiej strony u nas te zmiany zachodzą. Ja się z tym nie zgadzam, nie będę tego kontynuować. Mogę znaleźć taką przestrzeń, w której będę czuła się komfortowo ze względu na to, że ja mogę sprawdzić, gdzie tę przestrzeń mogę znaleźć. To wszystko jest bardzo dostępne. Opinie na temat pracodawców, opinie na temat miejsc pracy czy przestrzeni, w której chcemy się znaleźć. To wszystko jest bardzo dostępne i tak naprawdę my mamy nie dość, że szeroko otwarte drzwi na możliwości, o których myślą rodzice, ale my też te drzwi sobie otwieramy i dlatego się nie przywiązujemy i prawdopodobnie dlatego też ta roszczeniowość jest tak bardzo u nas widoczna, ponieważ jest ona powszechna i ona jest jeszcze bardziej rozpowszechniana w takim negatywnym obrazie przez różne media. I to, jak rodzice dowiadują się, czy starsze pokolenia dowiadują się czegoś na nasz temat, on zawsze jest subiektywny i zawsze jest przefiltrowany przez różne media.

KATARZYNA SMUDA: To, co zauważyłam, to jest to, że Zetki są dużo bardziej świadome problemów związanych ze zdrowiem psychicznym. Dużo bardziej otwarcie o tym mówią. Dlatego też na to zwracam uwagę, dlatego że ja sama 6 lat temu zaczęłam terapię, w zeszłym roku ją skończyłam i… Kiedy ja byłam na tej terapii i głośno w środowisku osób podobnych mi wiekiem mówiłam o tym, że chodzę na terapię, że rozważałam leczenie farmakologiczne i tak dalej, to wszyscy na mnie patrzyli wielkimi oczami. Mówię tak gdzieś w 2019-2020 roku, no bo właśnie w tym środowisku się tak głośno o tym nie mówiło. I nagle jesteśmy po pandemii, spotykam Zetki w pracy i te wszystkie Zetki, oczywiście wszyscy muszą, tak bardzo generalizuję, ale te Zetki mówią: “no, dzisiaj mam terapię” albo właśnie “jestem na tabletkach” albo “mam z tym problem, bo mam w tym obszarze stany lękowe”. Jakim cudem tak szybko zaszła taka duża zmiana? Czy po prostu Wy zawsze tacy byliście, tylko teraz przyszliście do pracy i w związku z tym o tym głośno mówicie? Czy coś się po drodze zadziało i przeszliśmy jakąś małą rewolucję i w związku z tym Zetki potrafią mówić o swoim zdrowiu psychicznym?

KAROLINA CAPEK: Wydaje mi się, że takie nie obracanie zdrowia psychicznego w temat tabu jest tutaj bardzo ważne i to jest, wydaje mi się, bardzo powszechne w naszym pokoleniu. Ponieważ my zawsze byliśmy otwarci na różne kontrowersyjne tematy. Natomiast rozpowszechnienie tematu zdrowia psychicznego i otwartość mówienie o swoim stanie wzięła się również z social mediów. Coraz częściej spotykamy się tak naprawdę z teoretyczną wiedzą, chociażby na Instagramie, gdzie tutaj jest tłumaczone wszystko po kolei, na przykład: jak pomóc osobie ze stanami lękowymi, która zmaga się na przykład z pogłębionym takim stanem i miewa bardzo dużo ataków paniki czy leczy się farmakologicznie na depresję. Ta wiedza jest dla nas już bardzo taka powszechna, codzienna, bardzo często również użytkowa. Bo gdy coraz częściej mówi się o swoim zdrowiu psychicznym, to zauważamy, że w naszym gronie znajomych czy rodziny to jest bardzo powszechne zjawisko czy po prostu na przykład używanie wsparcia psychoterapeuty. Ja osobiście również uczęszczam na terapię i wydaje mi się, że przez to, że głośno o tym mówię, więcej osób jest otwartych na mówienie o swoich emocjach tak codziennie, że… Ej, przepraszam, to mi troszeczkę przeszkodziło, ponieważ nie jestem taką osobą, za którą mnie masz i to mnie po prostu uraziło, czy możemy o tym porozmawiać, bądź czy możemy unikać tego tematu, że po prostu nie czuję się z tym komfortowo. To jest bardzo powszechne. Jeżeli chodzi o mojego grono znajomych, to muszę powiedzieć, że taki temat troszeczkę nabierał mocy przez lata, o których zaczęłam o nim mówić. I teraz wydaje mi się, że przez to, że seriale, filmy, nawet korporacje zaczęły mówić o dobrostanie psychicznym czy ogólnie o dobrostanie, ten temat nie jest już taki, wydaje mi się, nie wiem, smutny, troszeczkę taki… 

KATARZYNA SMUDA: Ale to już jest stygmatyzowane. 

KAROLINA CAPEK: Oczywiście, że tak. I to właśnie już nie jest temat tabu i wydaje mi się, że też nasze pokolenie tak naprawdę dokłada swoje 3 grosze do tego przez tą taką dużą otwartość. No bo bardzo otwarcie mówimy o tym, że nie podoba nam się na przykład nasza praca czy o tym, że na przykład o nie, rzucamy studia, bo to nie jest nasz obszar, którym się interesujemy. Dla nas to nie jest nic już takiego dramatycznego, wydaje mi się. I też na przykład takie tematy jak seksualność czy różnice, taka różnorodność, czy poglądy. I wydaje mi się, że przez to troszeczkę ominęliśmy pewien taki obszar wstydu mówienia o takich personalnych rzeczach, bo uświadamiamy sobie przez tą powszechność różnych treści w Internecie, że nie jesteśmy w tym sami i to nie jest już taki temat, którego musimy się wstydzić czy dotyczy nas tylko i wyłącznie i nie jest to już tak negatywnie odbierane, moim zdaniem. 

ANIELA KICALA: Tak, ja tu się z Karoliną zdecydowanie zgodzę. Ale ja też uważam, że takim może momentem przełomowym, jeśli chodzi o mówienie ogólnie o zdrowiu psychicznym i o tym, że hej, słuchaj, mam jakieś może problemy i potrzebuję pomocy w tym temacie, to był okres pandemii. I wydaje mi się, że głównie dlatego, że po prostu starsze pokolenia uświadomiły sobie, że są problemy, z którymi nie zawsze są w stanie sobie poradzić, ponieważ żyły w takim przeświadczeniu, że skoro są dorosłe, to tylko one mają prawo do odczuwania smutku, popadania w takie, powiedzmy, lekkie stany depresyjne, ponieważ… Ja tutaj niestety powiem ze swojego doświadczenia. No ja nie zapomnę nigdy sytuacji, kiedy przyszłam do rodziców z prośbą o to, żeby pomogli mi w zapisaniu się na terapię, ponieważ czuję, że coś jest nie tak, że no niestety wpadam w tę stany bardzo takiego głębokiego smutku, nie widzę sensu, a rodzice mi powiedzieli: “no ale jakie Ty możesz mieć problemy, Ty nie masz żadnych problemów, to my mamy kredyt hipoteczny, to my musimy się martwić o Twoje utrzymanie i Twojego rodzeństwa”, a ja tak przyszłam, OK, ale ja mogę mieć inne problemy, jakby dla mnie na ten moment są znane inne problemy i może ja sobie z tymi problemami nie radzę. Więc wydaje mi się, że wcześniejsze takie niemówienia o tych problemach i o tym, że starsi ludzie nie dostrzegali ich, powodowało, że był taki stres i takie tabu się zrobiło wokół zdrowia psychicznego, bo ja, powiedzmy, na ten moment, jak już rozmawiam ze swoimi rodzicami, którzy gdzieś tam zrozumieli swój błąd, że nie powinni tak reagować w momencie, kiedy dziecko do nich przychodzi o pomoc, to teraz, jak z nimi rozmawiam, to wychodzi, że oni też sobie nie radzą w życiu. Ale oni dalej mają takie przeświadczenie, że nie muszą, bądź nie mogą prosić o pomoc specjalistów. 

KATARZYNA SMUDA: Trzeba być twardym. Tak, dokładnie. 

ANIELA KICALA: Trzeba być twardym, dokładnie. I to też są, tak naprawdę wynik tego, w jaki sposób oni zostali wychowani i tego, jakie ich rodzice mieli problemy i jakie oni mieli problemy, jeśli chodzi o, powiedzmy, te takie większe wydarzenia w naszym życiu. Tak jak dla nas jest to pandemia, no to dla nich to było wychodzenie chociażby z komunizmu, tak? Bądź dla ich rodziców mogło być życie w powojennej Polsce. Więc tak naprawdę przez to, że oni byli wychowywani taką twardą ręką, powiedzmy tak, że nie można być miękkim, facet to nie może płakać, starali się wychowywać też nas w ten sposób, ale my może trochę się ugięliśmy. I teraz powiedziałabym, po pandemii jest bardzo duży wysyp w Internecie, chociażby influencerów, którzy wprost przyznają, że sobie nie radzą z życiem i to pokazuje i młodzieży, i dorosłym ludziom, że to jest realny problem i to istniało zawsze. Wszyscy sobie uświadamiają w końcu to, że to był problem, który istniał zawsze, a nie, że my sobie w tym momencie wymyśliliśmy i że jest taka moda. 

KATARZYNA SMUDA: Ja myślę, że bardzo dużym szokiem dla niektórych może być to, że pokolenie Z, czyli mówimy o osobach 23-27, tak?

ANIELA KICALA: Tak. 

KATARZYNA SMUDA: W tej chwili chyba.

KAROLINA CAPEK: Tak, tak. 

KATARZYNA SMUDA: Dwadzieścia siedem lat i doświadcza syndromu wypalenia zawodowego, czyli coś, o czym w ogóle powoli zaczyna się coraz głośniej mówić w Polsce. My w Capgemini dosyć dużo na ten temat rozmawiamy, bo temat jest ważny i istotny. Może dopaść tak naprawdę każdego. No ale właśnie tak stereotypowo wypalenie zawodowe, żeby się wypalić, to trzeba trochę popracować, nie? Jakby się umęczyć w tym życiu zawodowym. No a tutaj mamy już takie informacje i są takie pierwsze badania, że pokolenie Z też może być wypalone. No i wtedy właśnie takie zaskoczenie starszych: no ale jak to? Przecież Wy tyle co zaczęliście pracować, skąd to wypalenie? Dziewczyny, jesteście w stanie odpowiedzieć, skąd to wypalenie? 

NATALIA DROHOBYCKA: Myślę, że to wypalenie zawodowe już może od nas kiełkować tak na dobrą sprawę od szkoły. W momencie, kiedy w podstawówce na przykład, chce się mieć jak najlepsze oceny, bo się nie chce nikogo zawieść, w gimnazjum też, bo my jeszcze pamiętamy czasy gimnazjum, jeszcze do gimnazjum chodziłyśmy… 

KATARZYNA SMUDA: Ja też, ja też. 

NATALIA DROHOBYCKA: No też, no Ty też, no właśnie. Więc cały czas na takich wysokich obrotach, że naprawdę chcemy dążyć do tego rozwoju, do tego zdobywania tych ocen, nawet czasami w pewnych aspektach nawet nie dla siebie, ale dlatego, żeby rodzice byli z nas dumni. Ja myślę, że to już kiełkuje od tamtych właśnie szkolnych lat i potem, przechodząc do pracy, my cały czas jesteśmy też nastawieni na to, żeby jak najlepiej sobie w tej pracy radzić, żeby być jak najlepszymi, żeby cały czas się szkolić, żeby cały czas szukać jakichś nowych po prostu gdzieś tam ścieżek rozwoju. I tak też ostatnio natknęłam się na taki post na Instagramie osoby działającej właśnie w zakresie psychologii z takim powiedzeniem, że masz prawo być zmęczonym, masz prawo sobie odpocząć, masz prawo zwolnić. I myślę, że to nie jest tylko właśnie… Bo też nas się postrzega jako takie osoby leniwe, jako osoby, które gdzieś tam spoczywają na tych przysłowiowych laurach. Natomiast ja myślę, że my sami sobie nawet czasem chcemy budować taką presję, żeby być jak najlepszymi, żeby stale jakoś właśnie dążyć do tego rozwoju. Bo oprócz właśnie pracy zawodowej to najlepiej jeszcze, żeby wpadła właśnie siłownia, żeby jeszcze wpadł jakiś kurs językowy, w ogóle jakiegoś zupełnie wymyślonego języka, który tylko nam się podoba i myślę, że to wypalenie zawodowe też jest po części takimi konsekwencjami tego, że chcemy żyć na takich właśnie szybkich, wysokich obrotach i że chcemy pokazać, że naprawdę jesteśmy w stanie coś zrobić. Może też właśnie w opozycji do tych negatywnych treści, jakie pojawiają się na nasz temat, że chcemy po prostu pokazać, że nie, że jesteśmy silne pokolenie, że dajemy sobie ze wszystkim radę, przy jednoczesnym właśnie zaznaczaniu, że trzeba korzystać z tej pomocy psychologicznej, jeżeli coś się dzieje. Ja myślę, że też dziewczyny, jak tutaj powiedziały, jeszcze nawiązując do tych problemów stricte natury czy zdrowia psychicznego, ja myślę, że tu się zadziało w kontekście naszego pokolenia dużo. No bo znormalizowaliśmy fakt, że jak Cię boli ręka, to idziesz do lekarza, tak? Ale jeżeli coś się dzieje wewnętrznie z Tobą i z czymś sobie nie radzisz, to też powinno być normalne, że idziesz też do specjalisty w tym zakresie, więc… 

KATARZYNA SMUDA: Taka mi przyszła, takie pytanie trochę przewrotne do Was. Jesteście bardzo kompetentni, elastyczni, macie skille komputerowe, znacie języki, podróżujecie po świecie, więc jesteście też bardzo otwarci na różnorodność, macie już rozwinięte jakieś skille związane też właśnie z PR-em, z tym sprzedawaniem się i tak dalej. To powiedzcie mi, to przychodząc do pracy, czego Wy się jeszcze możecie nauczyć w pracy? 

ANIELA KICALA: Wydaje mi się, współpracy między ludźmi na troszeczkę innym poziomie niż dotychczas. No bo OK, mamy jak najbardziej te umiejętności sprzedaży siebie, skille gdzieś tam społeczne też fajnie rozwinięte, ale możemy się na pewno nauczyć też takiej rozmowy na troszeczkę innym poziomie, właśnie biznesowym. I kolejna rzecz, której możemy się tak na dobrą sprawę nauczyć, może nie nauczyć, ale dowiedzieć się, jaką jestem osobą i co chcę robić. Ponieważ wydaje mi się, wracając też do tematu trochę wypalenia zawodowego, że ono też się bierze z tego, że rodzice narzucają nam pewną ścieżkę, którą musimy robić do końca swojego życia, a wypalenie zawodowe i chociażby właśnie ta nauka o samym sobie w trakcie pracy, bierze się nie znikąd jak z dowiedzenia się, że to nie jest to, co chcę robić, że to nie jest ta ścieżka. Więc wydaje mi się, że też ta praca pozwala nam nauczyć się trochę więcej na nasz temat, tego, jaką jestem osobą i co chciałabym robić w życiu tak na dobrą sprawę, powiedzmy, do końca. 

NATALIA DROHOBYCKA: Ja myślę, że też z takiej perspektywy może zrozumienia, nauki zasad, jakie panują w danych firmach, przedsiębiorstwach. Pokolenie Z często chciałoby również samo budować swoje biznesy, swoje firmy, więc myślę, że też taką wiedzą, jaką może wynieść z pracy zawodowej czy od bardziej doświadczonych osób w pracy. Ja myślę, że przedstawiciele pokolenia Z mogą właśnie nauczyć się takiego funkcjonowania w biznesie, takiego trochę powiedziałabym obycia biznesowego. Więc myślę, że tutaj też kwestie takie bardzo mocno managementowe oraz takiego, nie wiem, czy ja to dobrze teraz wytłumaczę, ale takiego poruszania się właśnie w sferach biznesowych i takich też na przykład w relacji kolega-koleżanka w pracy, ale też pomiędzy, z klientem czy z takimi… Kwestie trochę takiego profesjonalizmu myślę, że możemy się nauczyć. Bo ja na przykład wchodziłam troszeczkę taka nieopierzona, powiedziałabym. Raczej wcześniejsze moje rozmowy polegały raczej na takich bardzo luźnych kontaktach, na używaniu takiego słownictwa dość właśnie slangowego. Oczywiście dalej tego używam, ale praca jednak mimo wszystko pomogła mi w takim wyszlifowaniu trochę precyzowania i takiego upiększenia tych komunikatów, które kieruję. 

KATARZYNA SMUDA: Ja myślę, że tak podsumowując też to, co powiedziałyście i też jakby dodając cegiełkę od siebie, ja myślę, że de facto, gdybym tak posłuchała 30 lat temu, zadała takie pytanie pokoleniu Y… 30? 20 lat. Jezus, chyba nie, teraz przesadziłam, 10. Nie wiem. Gdybym takie pytania w swoim czasie zadała pokoleniu Y, to myślę, że powiedzieliby bardzo podobnie, więc właśnie szukając tych rzeczy wspólnych, wydaje mi się, że tutaj nie powiedziałyście de facto nic, co by było jakkolwiek zaskakujące, czy różne, czy inne dla nowych osób, które wchodzą, młodych osób, które wchodzą na rynek pracy versus po prostu doświadczonych. Tylko zakres kompetencji się zmienia ze względu na to, że… No właśnie, żyjemy w innych czasach, mamy dostęp do innych mediów, narzędzi, do innych szkół tak naprawdę, bo szkoła z nie wiem, 2015 to jest inna szkoła niż z 2007, więc… Natomiast nadal to jest nowy pracownik, przychodzący ze swoim bagażem doświadczeń indywidualnych, który uczy się de facto mniej lub bardziej tego samego, czego uczy się każdy, wchodząc do środowiska biznesowego. Natomiast po drugiej stronie są te starsze pokolenia, które oprócz swojego doświadczenia mają jeszcze taką umiejętność, którą nazwalibyśmy “big picture”, czyli taką umiejętność szerokiego spojrzenia, właśnie ze względu na to nabudowane przez lata doświadczenia. Także to byłby mój komentarz, którym przejdę bezpośrednio do, i trochę tutaj muszę Wam przeczytać, żebyśmy się znaleźli, bo przygotowałam sobie taki artykuł, który podsumowuje badania dotyczące tego, czy w ogóle podziały generacyjne mają sens. No i okazuje się, że w 2021 roku Filip Cohen z Uniwersytetu w Maryland napisał otwarty list, mówiąc o tym, że podział na generację nie ma podstaw naukowych, wszystkie kategorie, z wyjątkiem baby boomersów, zostały wymyślone i nazwane w sposób arbitralny na potrzeby marketingowców i konsultantów. Taka klasyfikacja jest wyłącznie faktem medialnym, łatwo przebijającym się w przestrzeni publicznej i wzmacnia bardzo proste stereotypy, promuje pseudonaukę i utrudnia rozumienie ważnych trendów i zjawisk społecznych. Ten list podpisało ponad 200 naukowców. Potem się okazało, że ktoś przeprowadził taką metaanalizę ponad chyba 200 różnych badań, czyli zrobiono analizę 200 badań na temat różnych generacji i okazało się, że tak naprawdę badania nie potwierdzają, te wszystkie 200 ponad badań, one nie potwierdzają istnienia zdecydowanej różnicy między stosunkiem ludzi starszych, do różnic osób starszych i młodych. A jest to temat bardzo nośny, bo właśnie specyfika współczesnych mediów, w których strategie opierają się na podsycaniu emocji i konfliktów. Także… Tak wygląda kwestia badań, co bardzo mocno rezonuje z moim serduszkiem na zasadzie: nie szukajmy tego, co nas różni, szukajmy tego, co nas łączy. I w tym kontekście pojawiła się też taka rzecz, że badania też nie potwierdzają… Bo mówi się, że młode pokolenie bardziej dba o klimat, a starsze ten klimat niszczy. I wyobraźcie sobie, że badania takie socjologiczne też pokazują, że nie ma istotnej różnicy między stosunkiem ludzi młodszych i starszych do tematu zmian klimatu, tylko po prostu różne treści pojawiają się w mediach, w mediach społecznościowych. I tutaj pytanie do Was. Jak się w ogóle teraz czujecie z tą informacją? W sensie, że te podziały generacyjne to tak nie do końca i że de facto każde pokolenie jest na swój sposób inne, ale też na swój sposób podobne i te różnice nie mają aż takiego znaczenia. 

NATALIA DROHOBYCKA: Znaczy, dla mnie to jest na pewno w jakimś aspekcie zaskoczenie. Natomiast uważam, że mimo wszystko takie ramy czasowe na przedstawicieli danych pokoleń gdzieś tam są troszeczkę takim uporządkowaniem, powiedziałabym, i takim może nie stereotypizowaniem nas, ale takim troszeczkę ustandaryzowaniem. Ale ja też jestem tego zdania, że powinniśmy szukać tego, co jest dla nas wspólne. Ja też nie lubię bardzo takiego podejścia, doszukiwania się takich strasznych właśnie różnic i takiego wprowadzania podziałów. Raczej myślę, że każde z pokoleń ma jakiś swój znak czasów czy ogólnie, są różne tutaj wydarzenia, sytuacje, jakie kształtują ludzi. I myślę, że to jest tak ułożone właśnie konkretnie w jakichś czasach i tak naprawdę człowiek jest tak różnorodny. Każdy z nas się czymś od siebie różni i kształtowanie siebie opieramy właśnie na podstawie też czasów, w których żyjemy. To jest dość naturalne. Natomiast też o tym, co powiedziałaś, to o tym klimacie, to chciałabym powiedzieć, że nie ma takich tendencji, ale myślę, że dzięki nam, jeżeli my właśnie, może faktycznie, wcześniejsze pokolenia też chciały też w kontekście tych zmian czy klimatycznych, czy właśnie innych aspektów, chciały brać udział i chciały zabierać głos, natomiast może nie miały takiej siły przebicia. Może po prostu gdzieś tam się obawiały opinii innych ludzi. Natomiast ja uważam, że mimo wszystko my, powiedziałabym, młodzi ludzie na ten moment, może nie młodzi, ale z pokolenia Z, chcemy właśnie nakreślać, nagłaśniać jakieś problemy. Chcemy, żeby pewne aspekty przestały być tematami tabu, które kiedyś były ucinane i duszone. I ja myślę, że tutaj też nauka zrobiła duży postęp, dzięki czemu też w kontekście zdrowia psychicznego, że tak naprawdę to nagłaśnianie, mówienie o tym, to tak naprawdę jest korzyścią dla nas wszystkich. Te wszystkie problemy tak naprawdę dotyczą, problemy czy wyzwania, czy też dobre sytuacje tak naprawdę dotyczą każdego z nas, tylko każdego z nas w innym ujęciu czasowym i w innym ujęciu historycznym. Ale myślę, że tak jak powiedziałaś Kasiu, że powinniśmy raczej szukać tych aspektów, które nas łączą, a tym, co nas łączy, to jest na pewno fakt, że wszyscy raczej powinniśmy dążyć do tego, żeby w jak najlepszy sposób się komunikować i wspierać. 

ANIELA KICALA: Tutaj pojawia się kolejny raz tak naprawdę temat social mediów, ale tutaj w kontekście ich pozytywnego wpływu. Wydaje mi się, że my jesteśmy jakby pokoleniem, które może największą zmianę zrobić w świecie, tak na dobrą sprawę, przez to, że jesteśmy po pierwsze bardzo mocno otoczeni social mediami. My się w nich troszeczkę już wychowywaliśmy i dlatego jest nam łatwiej wprowadzać i nagłaśniać pewne aspekty. Ponieważ nawet jeśli poprzednie pokolenia próbowały coś zmienić, tak na dobrą sprawę, no to były ograniczone źródła, którymi mogli się ogłaszać i dotrzeć do ludzi. Jednak wcześniej była, powiedzmy, telewizja i gazety. I OK, telewizji, powiedzmy, też nie wszyscy ludzie mieli. Powiedzmy, że gazety czytała jakaś tam określona grupa ludzi. No ale jednak social media to jest teraz coś takiego, co wszyscy mają w telefonie. No nawet moja mama ma Facebooka, mój tata tak samo, więc to jest coś, przez co możemy do tych ludzi dotrzeć z każdego pokolenia. Słyszałam, że niektóre babcie nawet mają Instagrama czy też Facebooka, więc to jest, powiedziałabym, że social media nas mogą w tym momencie też trochę łączyć. Ja ze swoją babcią rozmawiam na WhatsAppie, więc no też to jest jakaś rzecz, która nas łączy i fajnie, że ona chce się w tym temacie uczyć. Więc wydaje mi się, że to jest ten aspekt, który pozwala i ułatwia nam na pewno rozwijanie jakichś problemów i nagłaśnianie ich, a w kontekście podziału na pokolenia to ja uważam, że tak powinno być, w sensie tak powinno pozostać, ponieważ tak naprawdę każde pokolenie przeżywało inne problemy i powiedzmy, że te 15 lat to jest taki okres czasu, kiedy naprawdę dużo może się wydarzyć. Powiedzmy, że dla nas bardzo wspólnym problemem i alfa pokolenia będzie tak na dobrą sprawę ta pandemia, która nas spotkała. Jestem ciekawa, co mogłoby się jeszcze bardziej, że tak powiem, popsuć na świecie i co w nas uderzy w najbliższych latach, no ale w poprzednich pokoleniach, chociażby w Polsce, też można było zauważać pewne problemy, tak jak rozmawialiśmy, czy to po wojnie, czy właśnie chociażby ten stan komunistyczny. W Stanach Zjednoczonych pokolenie Z jest uważane za pokolenie, które przeszło chociażby krach na giełdzie w 2007 roku. Więc wydaje mi się, że powinno to pozostać, że to mimo wszystko, że nas to w jakiś sposób dzieli, to możemy doszukiwać się jakichś wspólnych mianowników między sobą. 

KATARZYNA SMUDA: Podsumowując tę rozmowę, powiedziałabym, że do różnic w generacjach X, Y, Z i tak dalej można podejść jak do tematu różnorodności, czyli należy wspierać różnorodność, także tę wiekową, i dbać o to, żeby zespoły były zróżnicowane, żeby były w nich osoby młode, na przykład z pokolenia Z, ale też osoby starsze, i żeby nikt wtedy nie czuł się wykluczony. Nie chodzi o to, żeby mówić, że jesteśmy różni, tylko że jesteśmy różnorodni. I to jest nasza siła. Nie idźmy drogą dzielenia tylko łączenia. Żeby nie przegapić kolejnych odcinków, zasubskrybuj podcast “Let’s talk about wellbeing” w swojej ulubionej aplikacji do słuchania podcastów. A jeśli ten odcinek Ci się spodobał, podziel się nim z koleżankami i kolegami z pracy. Niech oni też skorzystają z zawartych w nim rad. Linki do zagadnień poruszanych w odcinku znajdziesz w jego opisie.